^^ Dla Park Ji Yong ^^
Enjoy~
Jeszcze kilka dni temu zdobycie pracy było dla ciebie wielkim wyzwaniem, a tu proszę... Dzisiaj dostałaś pierwsze zlecenie jako opiekunka do dziecka. Można powiedzieć, że to prawdziwe szczęście, bo nie masz problemu z nawiązywniem nowych znajomości. Nawet jeśli owy nowy kolega, bądź koleżanka, jest od ciebie dużo młodszy. Miałaś dobry kontakt z malcami od kiedy tylko pamiętałaś. Poza tym... Co jest trudnego w przypilnowaniu 10-latka? Włączysz mu telewizor i co jakiś czas zerkniesz na niego. Bułka z masłem.
Mimo to, nadal czułaś lekki stres. To w końcu pierwsze, prawdziwe zlecenie. Nie mogłaś go zepsuć, bo wydawało ci się za proste. W dodatku zależało ci na takiej pracy. Lekka i przyjemna. Dla dobrego wrażenia byłaś pod domem chłopca 15 minut przed czasem. Było to nieduże, schludne mieszkanie na przedmieściach z małym ogródkiem po drugiej stronie domu. Patrząc na nie od zewnątrz stwierdziłaś, że może mieć tak ze 2 piętra oraz strych i pewnie piwnice. Ładne miejsce - Pomyślałaś. Chodziłaś w tę i z powrotem jeszcze kilka minut, po czym podeszłaś do drzwi wejściowych i zadzwoniłaś. Czas jaki zajął mamie dziecka na otworzenie, wydawał się dla ciebie wiecznością. Kiedy zobaczyłaś niewysoką kobietę o delikatnych rysach twarzy i kruczoczarnych włosach, zdziwiłaś się. Wyglądała na młodszą niż sądziłaś. Podobno ma dwójkę dzieci, z czego jedno już dorosłe. Zdążyłaś się jedynie skłonić, kiedy gospodyni pokazała ręką żebyś weszła do środka.
- Cieszę się, że już jesteś. Zaraz muszę wyjść, ale zdążę ci o wszystkim powiedzieć. - Nawijała jak katarynka, ale ty byłaś na tyle skupiona, że pojęłaś o co chodzi. Zaprowadziła cię do kuchni i odwróciła się w twoim kierunku. Stwierdziłaś, że to najlepsza chwila na przedstawienie się.
- Annyeonghaseyo. Nazywam się ____________. - Ukłoniłaś się ponownie. Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie, co odebrałaś jako dobry znak.
- Miło mi cię poznać. Dobrze, nie ociągajmy się. - Odparła szybko i podała ci jakąś kartkę.
- Tu są napisane rzeczy, których pod żadnym pozorem nie wolno mu dawać do jedzenia. Mój HyeKwang ma na nie alergię. - Pokiwałaś ze zrozumieniem i słuchałaś dalej.
- Dopilnuj żeby poszedł spać nie później niż o 22:00. Na noc zabierz mu telefon, bo będzie się nim bawił. Bądź bezlitosna. On jest na tyle sprytny, że nawet mnie może czasem przechytrzyć. - Na to zaśmiałaś się w duchu. Czyżby trafił mi się jakiś spryciarz co to nie lubi chodzić wcześnie spać?
- Będę w domu około północy. Ah! No i w domu jest narazie mój drugi syn - Kikwang, ale nie przejmuj się nim. On niedługo też gdzieś idzie ze znajomymi. - Skończyła swój monolog, na co ty się jedynie ukłoniłaś. Włożyłaś listę rzeczy do kieszeni i odprowadziłaś gospodynię do drzwi. Nie dostałaś kluczy do domu, więc nigdzie nie mogłaś wyjść, choćby na chwilę. Rozejrzałaś się po korytarzu. Zostałaś tu zaciągnięta prawie siłą, więc nie miałaś okazji przyjrzeć się temu miejscu. Było urządzone w starym stylu. Dominowały wszystkie odcienie brązu, żółci i może pomarańczy. Atmosfera wydawała się ciepła.
~~
Kiedy ogrnęłaś już mniej więcej pomieszczenia w domu, postanowiłaś poszukać Hyekwanga. Było to łatwe, ponieważ natknęłaś się na jego pokój zwiedzając mieszkanie. Nie wchodziłaś do niego, jak i do Kikwanga, bo uznałaś to za zbyteczne. Teraz znowu nadszedł czas na przedstawienie się i dobre pierwsze wrażenie. Zapukałaś cicho a chłopięcy głos zaprosił cię do środka. Weszłaś ostrożnie z myślą o panującym tam bałaganie, a natknęłaś się na owiany czystością pokój.
- Nawet ja nie mam u siebie tak czysto... - Powiedziałaś do siebie.
- Moja mama każe mi tu sprzątać kilka razy dziennie. - Odpowiedział chłopczyk siedzący na swoim łóżku. Uśmiechał się przyjaźnie, tak jak jego mama. Podeszłaś do niego.
- Witaj, mam na imię _________. Ty jesteś Hyekwang, prawda?
- A czy jest w tym domu jeszcze inny dzieciak? - Spytał sarkastycznie. Jakbyś go zdenerwowała niewiadomo czym. Musiałaś szybko wybrnąć z sytuacji.
- Twój brat. - Odparłaś pewnie. Chłopiec patrzył na ciebie przez chwilę i znowu się uśmiechnął.
- Bravo! Zdałaś mój test. Miło mi cię poznać, noona. - Wstał i uścisnął ci rękę. Przestraszyłaś się nie na żarty tego jego pytania. Jednak chłopak nie jest taki głupi jak na swój wiek. Następnym razem musisz bardziej uważać....
~~
Siedzieliście przy stoliku. Hyekwang zjadał to co udało ci się wygrzebać z lodówki i co nie znajdowało się na zakazanej liście. Usłyszałaś odgłosy chodzenia na górze. Chłopiec patrzył na ciebie z ciekawością.
- To tylko mój brat wychodzi. W każdy weekend wychodzi. - Odpowiedział na pytanie, które ty chciałaś zadać.
- Tylko proszę nie patrz na niego tak jak inne noony, dobrze? - Spytał błagalnym głosem. Zrobiłaś zdziwioną minę.
- A jak patrzyły na niego inne noony?
- One... no ten... - Hye zaczął się jąkać. - One cały czas się patrzą. Nawet jak go nie ma, to chcą iść tam gdzie on idzie. Nie zajmują się mną i... czuję się wtedy samotny. - Odparł smutno malec. Zrobiło ci się go żal. Pomyślałaś chwilę i zrozumiałaś o co chodzi. Pewnie jego starszy brat jest przystojny, a jego byłe noony od niego młodsze. Jak można przedkładać obowiązki nad chłopców? Zależało ci na tej pracy, a sam Hyekwang powiedział, że to "inne" noony. Pewnie twoje poprzedniczki, które nie spisały się zbyt dobrze.
- Już dobrze. Obiecuję, że cię nie zostawię. Nie będę tak na niego patrzeć. Jak chcesz to w ogóle nie będę patrzeć. - Uśmiechnęłaś się słodko.
- Nie no, możesz patrzeć noona, tylko ten wiesz...
- Wiem, wiem. - Tak skończyliście tę rozmowę. Hye zajął się jedzeniem a ty grzebałaś w telefonie. Po schodach zszedł chłopak, o którym przed chwilą gadaliście. Pokręcił się trochę w korytarzu żeby założyć buty i inne takie. Zajrzał do was na chwilę i podszedł do stolika. Udałaś, że go nie widzisz. Chłopczyk jedzący obok ciebie patrzył na was podejrzliwie. Kikwang pochylił się nad tobą, bo nie widział twojej twarzy. Jako, że trzymałaś ją przy telefonie, kiedy zobaczyłaś go momentalnie wypuściłaś komórkę z rąk. Na szczęście upadła tylko kilka centymetrów w dół na stolik.
- Co ty robisz? - Spytałaś niemiło. Chłopak chyba trochę się speszył widząc cię rozzłoszczoną.
- M..Mianhe... - Powiedział cicho. - Jestem bratem Hyekwanga i chciałem tylko zobaczyć czy wszystko tu jest w porządku, bo zaraz wychodzę. A ty jesteś...?
- ___________ - Odparłaś z udawanym gburostwem. Nie miałaś mu nic za złe. W końcu przeprosił, ale zawarłaś umowę z małym, że nie będziesz taka jak inne noony. Nie planowałaś go zdobyć. Ponownie wzięłaś do ręki telefon i zaczęłaś się bawić. Kikwang patrzył na ciebie tępo, jakby nie załapał przekazu, że może już iść.
- To ja wychodzę... - Odparł cicho.
- Świetnie. - Odpowiedziałaś szybko nie odrywając twarzy od komórki. Chłopak poszedł a po chwili słychać było dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Malec uśmiechał się promiennie i przybił ci High Five za tę akcję. Kazałaś mu umyć naczynia, w trakcie kiedy ty rozmyślałaś nad jego bratem. Cholera! Naprawdę jest przystojny!
~~
Naprawdę miło było spędzić czas z tym dzieciakiem. Wszystko poszło zgodnie z planem. Jego mama przyszła punktualnie o północy i nie było żadnego kłopotu. Jedyne co cię zdziwiło to telefon od niej dokładnie tydzień po twojej pierwszej wizycie u niej. Okazało się, że młodszy naprawdę cię pochwalił i namówił tę kobietę abyś pilnowała go w każdy piątek. A ponieważ jeszcze miałaś tę pracę, nie miałaś innego wyjścia jak stawić się znowu w tym domu. Jednak tym razem, po dłuższych przemyśleniach postanowiłaś wyjść jeszcze wcześniej z domu. Chciałaś po drodze zrobić zakupy. Hyekwang nie może jeść bardzo dużej ilości rzeczy, dlatego trzeba znaleźć takie, które będą odpowiadały i mu i tobie. Ostatnim razem trochę się męczył jedząc to co mu skombinowałaś. Dzisiaj chciałaś być lepsza. Tak więc poszłaś do sklepu spożywczego znajdującego się niedaleko mieszkania chłopca. Myślałaś, że to tylko kilka artykułów, lecz podczas drogi zaczęłaś dopisywać więcej składników. Kiedy szukałaś ich i wrzucałaś do koszyka, robił się on niebezpiecznie ciężki. Zajrzałaś na swoją listę aby sprawdzić czy wszystko już masz.
- Hmmm, popatrzmy... mleko bezglutenowe... pomidory... makaron... płatki owsia...KIKWANG! - W tym momencie twój głos rozległ się po całym sklepie, a dlaczego? Dlatego, że ten pan, którego imię właśnie wykrzyczałaś, stał centralnie przed tobą. Schowałaś kartkę do kieszeni i uspokoiłaś oddech. Czułaś lekkie zażenowanie, bo było tu mnóstwo ludzi.
- Pomóc ci w czymś? - Spytał uśmiechając się słodko.
- Nie. Kategorycznie nie chcę twojej pomocy. To znaczy... potrafię poradzić sobie sama. - Odparłaś szybko. Już chciałaś sobie pójść, kiedy znowu usłyszałaś jego głos.
- Na co ci tyle dziwnego jedzenia?
- To jedzenie, które może jeść twój brat. - Wytłumaczyłaś. - A teraz muszę już iść, więc pa...
- Ah więc przyjdziesz dzisiaj do nas znowu? - W jego głosie słychać było entuzjazm, który ty z trudem zignorowałaś.
- Tak. - Odpowiedziałaś. - PA. - To słowo wypowiedziałaś już głośniej żeby dać mu do zrozumienia, żeby naprawdę sobie poszedł. Jednak on nie ustępował. Wręcz przeciwnie. Zrobił się nachalny.
- Skoro to zakupy do nas, to je wezmę. Poza tym to może być takie moje "przepraszam" za nasze ostatnie spotkanie. - Jednym ruchem zabrał ci koszyk z produktami i szybkim krokiem udał się do kasy. Stałaś przez chwilę i patrzyłaś jak nawiewa z twoimi składnikami.
- Człowieku, nie kradnij mi zakupów!! - Krzyknęłaś do niego, bo teraz nie obchodzili cię już nawet ludzie patrzący na ciebie w sklepie.
~~
Szłaś szybkim krokiem w kierunku domu Hyekwanga. Kikwang dotrzymywał ci kroku, jeszcze na dodatek niosąc zakupy. Założyłaś ręce na piersi. Byłaś naprawdę wkurzona. Taki przystojny, a taki nachalny.
- Gniewasz się na mnie? - Spytał niewinnie. Nawet się nie zmęczył.
- Nieee w ogóle... - Odpowiedziałaś sarkastycznie.
- Too... Gdzie tym razem popełniłem błąd? - Próbował patrzeć na ciebie, kiedy z tobą rozmawiał, ale mu na to nie pozwalałaś.
- Zabrałeś mi te zakupy i sobie poszedłeś, bez mojej zgody. - Burknęłaś pod nosem.
- Yaaa... Jesteś naprawdę dziwną nooną. - Skomentował to twój towarzysz. - Niosę za ciebie zakupy, za które sam zapłaciłem.
- Nie prosiłam cię o to. - Odparłaś. - Dobra, nieważne. Kiedy dojdziemy na miejsce postawisz te rzeczy w kuchni, pójdziesz gdzieś na imprezę, a ja nareszcie zrobię to po co tu przychodzę. Będę się zajmować młodym.
- To po co tu przychodzisz? - Spytał zciekawiony Kikwang. - Co piątek opiekujesz się młodym? - Ty tylko skinęłaś głową, bo już ci się nie chciało rozmawiać. Po jakiś 10 minutach dotarliście do celu.
- Hyekwang, jestem! - Krzyknęłaś wchodząc do domu. Nie minęła nawet minuta, kiedy malec pojawił się przed tobą z dziecięcym uśmieszkiem. Jednak ta wesoła minka szybko zniknęła, gdy zobaczył za tobą swojego brata.
- Hyung? - Spojrzał pytajnie na Kikwanga. - Co robisz?
- Pomagam twojej noonie nieść zakupy. - Odparł już lekko zdyszany. Skoro tak się wyrywał, transportował to wszystko sam, bez twojej pomocy.
- Noona, nie mogłaś sama pójść do sklepu? Czemu z nim? - Spytał już ciszej chłopczyk. Pomachałaś rękoma w geście nieporozumienia. Starszy obserwował was podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Odłożył rzeczy do kuchnii i poszedł na górę. Wytłumaczyłaś całą sytuację małemu, zapewniając, że to nie to o czym myśli.
~~
Wstając rano następnego dnia spostrzegłaś, że dzwonił do ciebie Hye. Dałaś mu swój numer w geście zaufania. To dobry dzieciak, nie miałaś powodów do obaw. Próbowałaś oddzwonić, ale się nie odzywał. Czekałaś chwilę i usłyszałaś sygnał dzwonka. To on.
- Cześć. Potrzebowałeś czegoś od swojej noony, Hye? - Spytałaś słodziutkim głosem. Lubiłaś do niego tak mówić. Niestety człowiek, z którym rozmawiałaś nie był 10-letnim chłopcem.
- Emmm _________? Tu Kikwang. - Kiedy usłyszałaś znowu jego głos, zapadłaś się pod ziemię. Co za kompromitacja... Nie wiedziałaś czemu, ale zsunęłaś się z łóżka na podłogę. Najpewniej opadłaś z sił ze wstydu.
- Aha... Cześć. - Zdołałaś wykrztusić.
- Spodziewałaś się młodego. Przepraszam, że cię rozczarowałem. - Powiedział. Brzmiał trochę smutno mówiąc to.
- Czegoś chcesz? - Spytałaś oschle.
- Zostawiłaś u nas wczoraj kurtkę. Hye dzwonił do ciebie, ale nie odbierałaś. Mogę ci ją przynieść jak chcesz.
- Nie. - Odpowiedział pewnie. - Sama po nią przyjdę. - Burknęłaś i się rozłączyłaś. Nie uśmiechało ci się tam fatygować kiedy masz wolne, a zwlaszcza kiedy malca nie ma w domu. Marnowanie czasu. No trudno. Przecież nie pozwolisz, żeby to on przyszedł do ciebie. Odświeżyłaś się, ubrałaś i wyszłaś najszybciej jak mogłaś. Przed domem stałaś jakieś 15 minut później. Zbliżała się pora obiadowa. Czułaś jedzenie. Zadzwoniłaś dzwonkiem. Ktoś krzyknął, że otwarte, więc weszłaś rozglądając się za kurtką. Nigdzie jej nie widziałaś. Przecież nie kładziesz nigdzie indziej ubrań. Zajrzałaś głębiej i zobaczyłaś mamę Hyekwanga. Na jej twarzy malowało się pozytywne zdziwienie.
- Oooo witaj, skarbie. Kikwang cię zaprosił?
- N...Nie ja tylko przyszłam po... - Próbowałaś się wytłumaczyć, ale kobieta nie dawała ci dojść do głosu.
- Chodź, zjesz z nami obiad. - Gospodyni dosłownie pociągnęła cię za rękę i zaciągnęła do jadalni, gdzie czekał starszy brat. Kiedy cię zobaczył odskoczył od krzesła, na którym siedział.
- __________ zje dzisiaj z nami. Hye wróci dopiero za jakieś 2 godziny. - Posadziła cię obok Kwanga i kazała jeść.
- Po co przyszłaś skarbie? - Spytała jeszcze raz.
- Po kurtkę. - Odpowiedział za ciebie chłopak, trochę zdenerwowany. Mama jedynie uśmiechnęła się promiennie. Ten uśmiech wydał ci się serio straszny. Jakbyś oglądała horror *"Smiley". Obiad trwał bardzo długo, albo to po prostu tobie się tak wydawało. Nikt nic nie mówił. Było cicho jak w grobie. Kikwang pierwszy odszedł od stołu i zostawił cię samą ze swoją matką. Krzyczałaś w myślaś "pomocy!!", bo miałaś dosyć. W końcu podziękowałaś za posiłek i poszłaś w pośpiechu na górę. Powędrowałaś do pokoju starszego po kurtkę. Zapukałaś a kiedy nikt ci nie odpowiedział, po prostu weszłaś. Chłopak wskazał łóżko, na którym była twoja zguba. Jednak nie pozwolił ci jej wziąć. Zatorował ci drogę i nie przepuszczał dalej.
- Co ty robisz? - Spytałaś
poirytowana.
- Czy ty jesteś
dziewczyną mojego brata? - Spojrzał na ciebie poważnie. Po
usłyszeniu tego pytania, zatrzymałaś się i otworzyłaś usta w
zdziwieniu.
- Czekaj jeszcze raz?
- Kim ty jesteś dla
mojego brata? - Sprecyzował pytanie i czekał na odpowiedź. Stałaś
tam jak wryta dziwiąc się jego słowom. Czy to co w tej chwili
powiesz nie jest oczywiste?
- Ja jestem jego nianią,
człowieku. Coraz gorzej z tobą? - Wyminęłaś go i wzięłaś
kurtkę.
- Nie wyglądasz na
nianię. - Wtrącił, kiedy już miałaś wychodzić. - Czemu
zachowujesz się jak jego dziewczyna? - Tym razem w jego głosie
wyczułaś nutkę zażenowania.
- Że co? Ja się wcale
tak nie zachowuję. - Zaprzeczyłaś kategorycznie. - Ja chcę być
po prostu miła dla niego.
- A dla mnie wredna, tak?
- Wyraźnie posmutniał mówiąc to. Stał tam jeszcze przez chwilę
i się zastanawiał. Ty w tym czasie obserwowałaś jego reakcję.
- Wszystko z tobą w
porządku? - Spytałaś zmartwiona.
- Tak, tak. Czy ty...
możesz już iść? - Wysilił się tylko na to.
- Planowałam to od
początku. - Burknęłaś pod nosem i wyszłaś z jego pokoju.
~~
- Witaj Hye. Jak tam? -
Odparłaś z uśmiechem. Chłopczyk widząc cię od razu się ożywił.
- Noona! - Zawołał
wesoło.
- Co robiłeś? - Spytałaś
zaciekawiona.
- Odrabiałem lekcje. -
Odpowiedział.
- To odrabiaj dalej. -
Powiedziałaś stanowczo.
- Ale... noona, proszę
nieee. - Błagał cię o łaskę, ale byłaś nieugięta. Pokiwałaś
głową na znak odmowy, a mały jedynie spuścił głowę.
Korzystając z chwili wolnego rozejrzałaś się po domu za jego
przystojnym bratem. Już drugi tydzień z rzędu nawet się z tobą
nie przywitał. Nie oczekiwałaś jakiegoś dużego entuzjazmu, ale
zwykłe „cześć” mógłby powiedzieć. W końcu się znacie.
Dzisiaj chociaż był w mieszkaniu. Z tego co słyszałaś to cały
czas ostatnio gdzieś wychodzi. Czułaś się trochę podle po tym co
ci ostatnio powiedział. Wcale nie byłaś dla niego wredna. Może
tylko trochę oschła. Z twojej perspektywy nic złego się nie
stało. Miałaś umowę z Hyekwangiem, że nie dasz się Kikwangowi.
Starałaś się jej przestrzegać, ale coraz częściej chciałaś o
niej zapomnieć, widząc jak starszy smutno na ciebie patrzy. Nie
uważałaś, że to litość. Po prostu... Polubiłaś go. Bardzo.
Kiedy mały jeszcze siedział przy książkach, postanowiłaś
zajrzeć do pokoju Ki. Zapukałaś kilka razy, ale nie usłyszałaś
odpowiedzi, więc po prostu weszłaś. Chłopak leżał na łóżku
ze słuchawkami w uszach. Gdy cię zobaczył, momentalnie odłożył
MP3 na bok. Usiadł i patrzył na ciebie zdezorientowany.
- Co ty tu robisz? -
Spytał prawie natychmiast.
- Wszystko w porządku? -
Zadałaś pytanie sprzed 2 tygodni. Kwang tylko westchnął.
- Nie. - Odparł prawie
bezgłośnie.
- Co?
- No nie! - Krzyknął,
żebyś usłyszała.
- Ahaa.... To przeze mnie
nie jest w porządku? - Spytałaś zasmucona.
- Mam cię okłamać, czy
być wredny jak ty dla mnie? - Uśmiechnął się złowieszczo. W tej
chwili to co powiedział cię zabolało. On to po prostu źle
odbierał a ty nie wiedziałaś jak to wytłumaczyć.
- To nie jest tak, że cię
nie lubię... - Zaczęłaś i w międzyczasie myślałaś co dalej
mówić. - ... ale nie chcę być taka jak moje poprzedniczki. -
Pozwoliłaś sobie usiąść obok niego na łóżku. Naprawdę
wyglądał na smutnego. Poczułaś te wyrzuty sumienia.
- Twoje poprzedniczki?
- Poprzednie opiekunki. -
Poprawiłaś go. - Nie chcę zaniedbywać Hyekwanga, dlatego, że
jesteś w podobnym wieku a do tego przystoj... - W tym momencie
ugryzłaś się w język. Dalej już nic nie mówiłaś udając, że
tego nie było. Spuściłaś głowę w dół. Kikwang się trochę
ożywił.
- Więc... - Zaczął
powoli. - Ty mnie lubisz tyko, że... nie chcesz urazić młodszego.
- Tak. Zawarłam z nim
umowę, że będę dla ciebie wredna. - Odpowiedziałaś obojętnie.
Starszy spojrzał na ciebie zszokowany. Ty tylko wzruszyłaś
ramionami i się uśmiechnęłaś. Chłopak przysunął się do
ciebie gwałtownie i przybliżył swoją twarz do twojej.
- Walić tę umowę. -
Powiedział z uśmiechem na ustach i wpił się w twoje wargi. Widać, miał dużą satysfakcję. Pisnęłaś niemo z zaskoczenia. Mimo to nie opierałaś się i
niemal od razu odwzajemniłaś pocałunek. Dopiero teraz mogłaś
przyznać, że naprawdę lubisz go bardziej. Po kilku sekundach
oderwałaś się od niego. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego.
Spojrzał na ciebie pytajnym wzrokiem. Westchnęłaś głośno.
- Młody mnie zabije jak
się dowie... - Lamentowałaś. Kikwang się zbulwersował.
- To ja prędzej ukatrupie
tego gnoma za nastawianie ciebie przeciwko mnie. - Warknął.
Ten scenariusz jest cudowny *-*
OdpowiedzUsuńJaki słodki scenariusz ^.^
OdpowiedzUsuńKikwang taki kochany XD
Czekam na więcej scenariuszy, weny i fighting.
http://winner-opowiadanie.blogspot.com/
Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award! :3
UsuńPo szczegóły zapraszam na mojego bloga: http://winner-opowiadanie.blogspot.com/2015/08/liebster-award.html
Fighting!