Hello :)) Wreszcie skończyłam scenariusz z moją osobistą sympatią <3
Nie jest taki jaki miał być. Jest gorszy inny :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dzień dobry Kyuhyun oppa! - Zawołała wesoło klasa, kiedy brunet pojawił się w drzwiach. Uśmiechnął się, ukłonił, po czym zamknął drzwi i usiadł na swoim fotelu. Otworzył dziennik i zaczął w nim coś bazgrolić.
Minęły już 3 miesiące...
Trzy niewyobrażalnie długie miesiące patrzenia na jego twarz w nadziei, że w końcu opuści te szkołę. Jednak nadzieja matką głupich. Przez ten czas, będąc w klasie maturalnej marzyłaś o nauczycielu, który pomoże ci stać się lepszą. Kiedy wreszcie nadeszła ta ostatnia klasa liceum, dostał ci się przystojny chłopak, starszy o 4 lata, którego metody nauczania budziły w tobie odrazę. Swoim zachowaniem sprawił, że znienawidziłaś swój ulubiony przedmiot - matematykę. Te 7 godzin w tygodniu musiałaś znosić jego i te wszystkie dziewczyny, które świergotały jakieś pierdoły widząc go. Siedziałaś teraz w ławce czytając temat w podręczniku, zaś twoja koleżanka uważnie patrzyła co robi wasz belfer. Na początku jakoś znosiłaś zachowanie twoich rówieśniczek. Potrafiłaś dostrzec oczywistości. Chłopak dobrze się prezentował, zarówno wizualnie jak i miał bogatą osobowość. Dałaś im więc czas na oswojenie się z nową sytuacją. Potem zaczęłaś się denerwować, bo żadnej z nich nie chciało przejść, a ty uchodziłaś za jedyną normalną dziewczynę w klasie. Teraz jest to już tylko zmęczenie. Minęły zaledwie 3 miesiące. Bałaś się, że tak zostanie do matury. Zależało ci na jak najlepszym wyniku z matematyki. Chciałaś się rozwijać. Zawsze byłaś bardzo dobra w przedmiotach ścisłych, szczególnie matmie. Tematy, które przerabialiście, ty umiałaś już wcześniej, bo przeczytałaś wszystko w domu. Za każdym razem gdy Kyuhyun wywoływał cię do tablicy, zadziwiłaś wszystkich swoim talentem do rozwiązywania skomplikowanych równań. Kyu sam dobrze wiedział o twoim potencjale i nawet już przestał sprawdzać czy popełniłaś jakikolwiek błąd. Mimo to, rzadko miałaś okazję podejść i coś napisać. Zdaje się, że twojemu nauczycielowi zależało na uczniach, którzy radzą sobie gorzej. Nie czułaś się przez to urażona. Kiedy oni rozwiązywali wspólnie zadanie, ty kończyłaś już temat i przez resztę lekcji nudziłaś się patrząc przez okno na boisko.
Dlaczego wybrali tak młodego chłopaka na nauczyciela? Imponował on niecodziennymi metodami nauczania, które - o dziwo - się sprawdzały. Nawet po twojej klasie można było zobaczyć rezultaty. Kyuhyun utrzymywał z wami stosunki jakby wszyscy byli jego młodszymi przyjaciółmi. Każdy mówił do niego "oppa" bądź "hyung". Oczywiście oprócz ciebie, bo wcale nie uważałaś go za bliską ci osobę. Na jego lekcjach nie tylko uczyliście się matmy, ale także rozmawialiście na wszystkie tematy. Dosłownie wszystkie, bo Kyuhyun odpowiadał na każde zadane mu pytanie i to całkiem szczerze. A niektóre z tych pytań można było określać jako nieprzyzwoite. Jednak umiałaś też dostrzec plusy w jego sposobie nauczania.
Miałaś w klasie dziewczynę, która jest również dobra z matmy. Niestety jej główną cechą jest nieśmiałość i ciężko jest ją nakłonić do zrobienia czegoś odbiegającego od normy. Niedawno Kyu wziął ją do tablicy i kazał rozwiązać zadanie. Nie wydawało się dla ciebie trudne, więc dla niej też nie powinno. Kiedy skończyła pisać odsunęła się kilka kroków i spojrzała na chłopaka. Akurat pisał coś w zeszycie. Odczekała chwilę i niepewnie się do niego zwróciła.
- Dobrze? - Spytała cicho. Kyuhyun zwrócił na nią swoją uwagę, ale chyba nie słyszał.
- Hmm? - Odchrząknął żeby powtórzyła.
- Czy to jest dobrze, oppa? - Powiedziała już głośniej. Chłopak wstał i podszedł do niej bliżej. Zerknął na tablicę, potem zawiesił swój wzrok na niej. Obserwowałaś go uważnie.
- Ale... ty mnie pytasz? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. Cała klasa siedziała cicho, podczas gdy na twarzy dziewczyny pojawiło się zdziwienie.
- N-no tak, bo jesteś nauczycielem i...
- Pytasz mnie dlatego, że nie jesteś pewna. - Odpowiedział spokojnie. Ona tylko pokiwała głową.
- Dlaczego sądzisz, że popełniłaś błąd? - Spytał.
- Czyli, że go popełniłam?
- Skoro się mnie pytasz to chyba tak. Co chcesz tu zmienić? - Wskazał na równanie.
- J-ja nic.
- To czemu pytasz? - Wydawało się, że dla niego ta sytuacja była zabawna.
- B-bo ja nie wiem czy jest dobrze. - Odpowiedziała z przerażeniem w oczach. Kyu westchnął i podrapał się po głowie.
- Hmm... A gdy będziesz zaliczała maturę z matematyki... Kogo zapytasz czy rozwiązałaś dobrze zadanie? - Zadał pytanie, na które dziewczyna nie mogła odpowiedzieć.
- Nikogo. - Burknęła ponuro.
- To nieprawda. - Zaoponował chłopak. - Spytasz się osoby, której ufasz najbardziej na świecie... Siebie samej. Jeśli coś będzie źle, oni cię poprawią, tak jak ja, bo jestem twoim nauczycielem. Jednak do samego sprawdzenia, musisz być pewna tego co zrobiłaś. Zadanie, które napisałaś dzisiaj na tablicy... - Spojrzał na równanie. - ...jest rozwiązane poprawnie. Twój jedyny błąd to pytanie "czy to jest dobrze?". - Uśmiechnął się przyjaźnie. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Wracaj na swoje miejsce i nie denerwuj się tak. Nie po to żyjemy, żeby zamartwiać się każdą pierdołą. - Powiedział po chwili Kyuhyun, kiedy młodsza się uspokoiła.
- Dziękuję oppa. - Odpowiedziała i usiadła w ławce.
W twoich oczach Kyu raz był dobrym nauczycielem, raz okropnym. Może nie tak... Był dobrym nauczycielem, bo umiał nauczyć, lecz jeśli chodziło o zwracanie się do osób, które są prawie w jego wieku - zwłaszcza do dziewczyn - mógł cię naprawdę zdenerwować. Jakiś tydzień temu na lekcji jedna z uczennic nie czuła się zbyt dobrze. Podniosła więc rękę aby to zgłosić.
- Tak? - Spytał Kyu.
- Oppa, źle się czuję. Mogę iść do pielęgniarki? - Zadała pytanie. Naprawdę nie wyglądała najlepiej. Była blada i osłabiona. Nauczyciel odłożył podręcznik i podszedł do niej.
- Odsuń krzesło do tyłu. - Rozkazał a lekko zdziwiona dziewczyna wykonała polecenie. Jednym ruchem ręki chłopak zgarnął na bok wszystkie papiery leżące na jej ławce. Sam usiadł na niej okrakiem i chwycił za krzesło. Pociągnął za nie raz, a uczennica znalazła się kilka centymetrów przed jego twarzy. Patrzyłaś na jej mimikę. Spaliła buraka będąc tak blisko Kyuhyuna. Nic nie mówiła. Po prostu patrzyła na niego i nie mogła nic powiedzieć. Kyu odgarnął jej włosy do tyłu. Reszta dziewczyn obserwowała bardzo uważnie poczynania ich oppy. Chłopak westchnął i przyłożył rękę do jej czoła. Przytrzymał ją tak może z 4 sekundy i zabrał ją, po czym wstał i odszedł od niej powolnym krokiem.
- Masz gorączkę. Nie idziesz do pielęgniarki. Odsyłam cię od razu do domu. To dopiero druga lekcja, a ta kobieta dałaby ci jakieś leki, które by cię tylko oszpeciły i kazała zostać przez jeszcze 5 godzin w szkole. - Rzucił szybko, wypisał jej zwolnienie i kontynuował temat. Nadal jeszcze czerwona dziewczyna opuściła pomieszczenie i wróciła po 4 dniach z powrotem.
Przez te 3 miesiące nauki z Cho Kyuhyunem byłaś jedynie obserwatorem. Nie odgrywałaś żadnej znaczącej roli dla niego, co było dobre. Nigdy nie interesował się tobą. Nie podrywał cię, nie traktował cię jak przyjaciółkę, bo mu na to nie pozwalałaś. Jednak czy za takie zachowanie on mógł stać się dla ciebie wredny? Czy nauczyciel mógł być aż tak płytki, żeby nie lubić uczennicy za to, że nie czuje do niego mięty jak cała reszta? Ten mógł...
Wczoraj twój belfer zaraz po przyjściu do klasy wywołał cię do tablicy. Uznałaś to za jakiegoś rodzaju cud, bo od miesiąca tego nie zrobił. Podeszłaś i wzięłaś flamaster do ręki. Chłopak podał ci kartkę, na której widniało 10 nieskończonych obliczeń. Wzięłaś papierek i przyjrzałaś się ciągowi cyferek.
- Wybierz sobie 5 z nich i napisz na tablicy. Tylko nie rozwiązuj. - Powiedział. Popatrzyłaś na niego dziwnie, ale wykonałaś polecenie. Przepisałaś 5 pierwszych działań i odsunęłaś się, czekając na dalsze instrukcje. Kyuhyun rzucił na nie okiem, spojrzał na ciebie z obojętnym wyrazem twarzy i wyciągnął z biurka swój telefon. Wsadził go do kieszeni i podszedł do ciebie. Delikatnie odsunął cię od tablicy o jakieś 3 kroki i stanął obok. Nic nie mówiłaś, bo zastanawiałaś się co zamierza. Odwróciłaś się do tyłu i obserwowałaś resztę klasy. Każdy był tak samo zdezorientowany jak ty.
- Zagramy sobie w pewną grę. - Na te słowa podskoczyłaś wystraszona. Nie dość, że nic nie mówił przez chwilę, to jeszcze to zdanie nie brzmiało dla ciebie zbyt przyjaźnie.
- Masz 2 minuty żeby rozwiązać 5 zadań, które napisałaś na tablicy. Jeśli ci się uda, nie będę się już więcej z tobą w to bawił i z innymi 3 osobami, które wybierzesz... - Pokiwałaś głową ze zrozumieniem. - ... ale jeśli zawiedziesz, wstawię tobie i 3 wybranym przez ciebie osobom mierne do dziennika. - Powiedział, po czym jak gdyby nic się nie stało, uśmiechnął przyjaźnie. Jak coś tak wrednego, może w jego wykonaniu wyglądać tak niesamowicie... Spojrzałaś po swoich rówieśnikach. Nie mogłaś odgadnąć co chcieli ci powiedzieć. Miałaś wybrać 3 osoby, które mogą mieć ci za złe, że dostały "1", lub że nie będą miały tej okazji zbliżyć się do waszego belfra. I tak źle i tak nie dobrze. Musieli to być uczniowie, którzy cię nie obchodzili, albo którzy się na ciebie nie obrażą. Odczekałaś jeszcze chwilę. Klasa zaczęła się już powoli denerwować. Za to Kyuhyun był wyraźnie rozbawiony całą sytuacją.
- Wybrałam. - Rzuciłaś szybko.
- Świetnie. Wskaż kogo. - Kazał chłopak.
Przedstawiłaś mu 3 osoby:
* swoją koleżankę z ławki, bo ona się na ciebie nie obrazi,
* nieśmiałą dziewczynę, której jakiś czas temu Kyu zwrócił uwagę na niepewność,
* chłopaka, którego mało obchodziły oceny w szkole.
Podeszłaś do tablicy i czekałaś na znak, jaki belfer miał ci dać. Nie stresowałaś się, bo zadania dla ciebie były proste. Kiedy rozpoczęła się gra, szybko zaczęłaś pisać rozwiązania. Minęła minuta a ty miałaś 3 równania skończone. Powoli oddychałaś. Wiedziałaś, że nie możesz się denerwować. Dlatego nie patrzyłaś na nauczyciela. Za każdym razem, kiedy spojrzałaś na Kyuhyuna, on robił to w tym samym momencie. Rezultatem tego było spotykanie się waszych spojrzeń. A ponieważ oboje byliście uparci, to wpatrywaliście się w siebie nawet do minuty. To cię strasznie rozpraszało. Dlatego też nie zwracałaś na chłopaka uwagi, dopóki nie dokończyłaś ostatniego równania. Kiedy stwierdziłaś, że już koniec, odłożyłaś flamaster i poruszałaś obolałym nadgarstkiem. Trochę się napisałaś. Kyu sprawdzał rozwiązania w ciszy, podczas twojego masażu ręki. Odsunął się i uśmiechnął.
- Gratuluję. Wszystko masz dobrze. - Powiedział z entuzjazmem.
- Wiadomo. - Burknęłaś pod nosem, tak żeby nie słyszał. Usiadłaś na miejsce. Miałaś spokój z tą głupią grą. Wydawałoby się, że powinnaś być szczęśliwa, ale nie byłaś. Następnej osobie, którą wywołał dał tylko 3 zadania i zero niepotrzebnych zakładów czy warunków. Rozumiałaś, że mógł jej zadać łatwiejsze równania, ale bez przesady. Czemu tylko ty masz przechodzić przez presję dostania złej oceny?
- Niesprawiedliwa menda. - Syknęłaś cicho. Twoja koleżanka już chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała.
Wracając do dzisiejszego poranka... Znowu się wkurzyłaś na Kyu, bo nie słuchał cię na lekcji, ignorował i nie brał pod uwagę pomysłów, które podsuwałaś. A mianowicie, chciałaś zakończyć już jeden temat żeby zacząć następny. Klasa opanowała z niego materiał, ale nie, bo nauczyciel się nie zgodził. Zmusiłaś się nawet do powiedzenia na niego "oppa" żeby uzyskać to co chciałaś. Na próżno. Z tego całego stresu, nie wzięłaś z jego klasy podręcznika i teraz musiałaś po niego iść sama. Stanęłaś przed drzwiami i wzięłaś głęboki oddech. Uspokoiłaś nerwy i zapukałaś. Kiedy usłyszałaś "proszę", weszłaś pewna siebie do środka. Chłopak siedział przy biurku i uzupełniał dzienniki. Kiedy cię zobaczył, trochę się zdziwił. Jednak po chwili znów zagościł na jego twarzy ten szarmancki uśmiech.
- Ah _________. Chciałabyś czegoś? - Spytał niewinnie.
- Tak. Podręcznika, bo nie wzięłam. - Odpowiedziałaś oschle. Podeszłaś do ławki, zabrałaś książkę i naburmuszona kierowałaś się do wyjścia.
- Widzę, że nie jesteś zbyt szczęśliwa. - Rzucił szybko komentarz. Zatrzymałaś się. Spokojnie _________. Idź dalej. Nie rozpoczynaj kłótni z nauczycielem. To się źle skończy... - Na mojej lekcji szczególnie. - Dodał po chwili. Miałaś ochotę wydrapać mu oczy. Zacisnęłaś pięści.
- Tak. Dużo czynników może wywołać u człowieka złość. - Powiedziałaś łagodnie.
- To prawda. Akurat czynnikiem, który najczęściej wywołuje u ciebie agresję jestem ja. - Wytłumaczył poważnie.
- Ja wcale tak nie powiedziałam. - Próbowałaś się bronić spanikowana. Rozłożyłaś ręce w geście niewinności. Mimo to Kyuhyun miał rację.
- Wiem, że nie. Czy myślisz, że jestem aż tak głupi, żeby nie zauważyć, że za mną nie przepadasz? - Analizowałaś jego pytanie.
- Nie no. Głupi nie jesteś, sunbae. - Odpowiedziałaś po namyśle. Nauczyciel spojrzał na ciebie, a ty tylko wzruszyłaś ramionami.
- Dobrze... Jesteś już w klasie maturalnej. Ponadto, bardzo dobrze radzisz sobie z matmą i na pewno chciałabyś w jakiś sposób poszerzyć swoją wiedzę w tym zakresie... - Zaczął mówić. - ... Ja nie mogę uczyć cię trudniejszych rzeczy dopóki reszta klasy jest na niższym poziomie... ale mogę uczyć cię tego prywatnie, jeśli zechcesz. - Po jego propozycji wywnioskowałaś, że to ma być douczanie.
- Nie chce mieć korepetycji. - Odpowiedziałaś szybko.
- To nie korepetycje. Korepetycje ma się wtedy, kiedy jest się okropnym z jakiegoś przedmiotu. Chodzi mi o dodatkowe zajęcia, które pomogą ci się przygotować do matury. - Wytłumaczył. Rzeczywiście przydałyby ci się takie lekcje, ale... czy koniecznie z nim?
- I to by było gdzie? I kiedy? - Spytałaś.
- W moim domu lub twoim. Jeśli chodzi o dzień i godzinę, to dostosuję się do ciebie. - Powiedział poważnie. Mimo, że mówił to wszystko jakby ktoś wypompowywał go z sił, to i tak bardzo intrygował cię ten pomysł i fakt, że to ON go zaproponował. To świetna okazja żeby się nauczyć czegoś nowego, w dodatku mogłaś chwalić się innym, że najprzystojniejszy chłopak u was w szkole złożył ci taką propozycję. Większość dziewczyn nie wiedziałaby, jak ma się przy nim zachować, ale ty nie miałaś z tym problemu.
- Zgoda. - Odparłaś bez wachania.
- Mówisz, że jak się nazywa? - Usłyszałaś pytanie twojej matki z kuchni.
- Cho Kyuhyun! Mówię ci to już 3 raz! - Krzyknęłaś z pokoju. Postanowiłaś, że będziecie się uczyć u ciebie w salonie. Nie czułaś w ogóle stresu. To tylko matma.
- I on jest starszy o ile?
- 4 lata. - Odpowiedziałaś już ciszej. Więcej pytań już nie słyszałaś, a po chwili twoja rodzicielka pojawiła się w drzwiach.
- Co jest? - Spytałaś zaskoczona.
- Posłuchaj __________.... - Zaczęła mówić poważnie. - Mam do ciebie ogromne zaufanie, bo jesteś moją córką i nigdy nie zrobiłaś nic złego. Proszę powiedz mi, że nie zaczniesz. - Poprosiła. Nie wiedziałaś o co chodzi.
- Nie rozumiem. - Odparłaś. Już miała ci zacząć tłumaczyć, ale rozległ się dzwonek do drzwi. Wzdrygnęłaś się.
- To on. - Powiedziałaś obojętnie. Zeszłyście razem na dół i stanęłyście przed drzwiami. Otworzyłaś je i zobaczyłaś swojego, z pozoru miłego nauczyciela. Nagle matka pociągnęła cię na stronę zostawiając Kyuhyuna samego.
- Powtórzę to jeszcze raz. Nie rób nic złego. A już szczególnie z nim. - Powiedziała cicho, po czym sztucznie uśmiechnęła się do chłopaka i odeszła. Kyu, trochę zdezorientowany, spojrzał na ciebie.
- No to... wejdź sunbae. - Rzuciłaś na szybko i zaprowadziłaś do salonu.
- Mam wrażenie, że twoja mama za mną nie przepada. - Powiedział, kiedy zajęliście miejsce i wszystko było gotowe do nauki.
- Taa... - Cicho przytaknęłaś.
- Nie lubienie mnie jest u was rodzinne? - Spytał nieco rozbawiony.
- Nie. - Odparłaś szybko. - Moja siostra zapewne cię polubi. Jest ode mnie młodsza o 2 lata i bardzo jej pasuje typ osoby, jaką jesteś. No i twój wygląd też jej się pewnie spodoba. - Wytłumaczyłaś, a Kyuhyun jedynie westchnął nieco zdenerwowany.
Minęły 2 tygodnie od twojej pierwszej prywatnej lekcji z Kyu. Chłopak miło cię zaskoczył, bo kiedy uczyliście się sami, poświęcał ci całą swoją uwagę, czego nigdy nie doświadczałaś w klasie. Mimo to, jego charakter się nie zmienił. Nauczyciel wciąż miał niecodzienne metody nauczania i nonszalancki stosunek do uczniów. I tak jak na normalnej lekcji nawet na ciebie nie patrzył i miał cię gdzieś, tak u ciebie w domu zaczynał traktować cię jak koleżankę. Denerwowałaś się przez niego, więc stwierdziłaś, że po prostu mu to powiesz.
- Sunbae. - Zwróciłaś się do niego, kiedy skończyłaś zadanie. Kyuhyun spojrzał na ciebie znad notesu.
- Tak? - Spytał.
- Kim ja dla ciebie jestem? - Zadałaś pytanie i założyłaś ręce na piersi. Chłopak wyglądał na troszkę zdezorientowanego, ale wciąż się uśmiechał, co wyglądało uroczo.
- Emmm... Kobietą na przykład. - Odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- Nie.
- Czyli jednak nie kobietą?
- Ja jestem kobietą. Nie chodziło mi o to. - Zbulwersowałaś się. Opuściłaś ręce w geście rozpaczy.
- To o co ci chodzi? - Spytał zaciekawiony.
- O to... Czy ja... w sensie... Yhhhhh. Nieważne. - Skończyłaś swoją wypowiedź. Mimo to, że Kyu był mądrym mężczyzną, to nadal jednak mężczyzną.
- Chodzi ci o to jakie mamy relacje względem siebie? - Próbował zrozumieć postawione mu pytanie. Przytaknęłaś. - Jesteś moją uczennicą a ja twoim nauczycielem. - Odpowiedział pewnie.
- To czemu zachowujesz się jakby tak nie było, sunbae? - Spojrzałaś na niego poważnie. Czekałaś na odpowiedź.
- Bo nie chcę żeby tak było. - Zaczął tłumaczyć. - Różnią nas tylko 4 lata różnicy, a ty porównujesz mnie do belfra od biologi, który ma na karku 40 lat. Uważasz, że moje zachowanie w szkole na lekcjach jest karygodne tylko dlatego, że chcę mieć dobry kontakt z niewiele młodszymi ode mnie ludźmi.
- Pff... - Prychnęłaś. - Ty to nazywasz dobrym kontaktem? - Burknęłaś pod nosem.
- Słucham? - Kyuhyun chyba nie dosłyszał twojego komentarza. Uznałaś, że to nawet lepiej.
- Nie, nic. Wracajmy do nauki. - Uśmiechnęłaś się do niego słodko. Spojrzał na ciebie podejrzliwie, ale posłuchał twojej rady.
4 dni później mieliście się spotkać po raz pierwszy u niego w domu. Nie miałaś najmniejszej ochoty tam iść. Zwłaszcza, że było to cholernie daleko od twojego miejsca zamieszkania. Nie ukrywałaś, byłaś ciekawa jego mieszkania. Jednak wiedziałaś, że jeśli się tam znajdziesz to nie będziesz już pewna siebie. Nowe otoczenie, będziesz musiała być ostrożna żeby niczego nie zniszczyć i tak dalej. W ostatniej chwili los się do ciebie uśmiechnął. Przed ostatnią lekcją, na przerwie podeszła do ciebie jakaś nieznajoma dziewczyna.
- Cześć. Ty jesteś _________? - Spytała.
- Tak. Coś się stało? - Byłaś nieco zdezorientowana.
- Tak jakby. Za 2 dni mam ważny test z matematyki i nie rozumiem kilku tematów. Poszłam do Kyuhyuna oppy spytać, czy miałby dzisiaj czas i mnie pouczył, ale... - i tutaj tak dziwnie przerwała. Jakby chciała dać nacisk na resztę zdania. - powiedział, że jest zajęty. Podobno macie się dzisiaj spotkać. - Spojrzała na ciebie poważnie. Łączyłaś wątki. Czy on może tak po prostu mówić każdemu z kim spędza czas? Musiał wymieniać moje imię? On tak może? Zaświeciła ci się czerwona lampka w głowie. Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną waszym spotkaniem. Przerażał cię jej wzrok. Widać było od razu, że nie chodziło jej tylko o naukę. Jednak tobie to było na rękę. Nie musiałabyś iść do domu Kyu. Miałabyś wolne popołudnie. W dodatku dostałby nauczkę za publiczne mówienie o tobie przed swoimi fankami.
- To prawda. Miał mnie dzisiaj uczyć, ale ty potrzebujesz tego bardziej niż ja. - Odparłaś z uśmiechem. - Tak więc, idź za mnie na to spotkanie. Podam ci jego adres. Na pewno się nie obrazi. - Odpowiedziałaś pewna siebie. Dziewczyna rozweseliła się i podziękowała ci. W jakim kontekście twój belfer musiał mówić o waszym spotkaniu, że ta laska tak nagle na ciebie naskoczyła? Pozbyłaś się problemu....
Na jeden dzień.
Bowiem następnego ranka, Kyuhyun kazał ci zostać po lekcji w klasie. Wiedziałaś, że będzie zły. Nie bałaś się. Nie mogłaś dostać kary za coś, co nie wydarzyło się w szkole. No i może w końcu przestałby uważać cię za koleżankę.
- Nasłałaś na mnie _______? - Spytał jakby nie mógł uwierzyć, że to zrobiłaś.
- Tak. - Odparłaś bez zastanowienia.
- Dlatego że...? - Oczekiwał sensownej odpowiedzi.
- Podobno ma ważny test, no i też dlatego, że dzięki tobie naskoczyła na mnie z wyrzutami, sunbae. - Wytłumaczyłaś się.
- I ty w to wierzysz? - Spojrzał na ciebie zaskoczony.
- W co wierzę?
- W jej test? Gdyby naprawdę go miała, nie poszłaby do ciebie z wyrzutami, że jesteś zajęta przeze mnie. - Odpowiedział spokojnie.
- Więc to twoja wina, sunbae.
- Jak to moja? Mieliśmy się wczoraj uczyć, a ty to olałaś. - Kyu wyglądał na zdenerwowanego, ale nie dawałaś za wygraną.
- Oczywiście, że twoja. Gdybyś nie powiedział jej, że to ze mną się spotykasz, po prostu dałaby ci spokój. Nie powinieneś zdradzać wszystkim wszystkiego o swoim życiu osobistym, sunbae. - Dokończyłaś z lekkim załamaniem w głosie. Nie wiedziałaś czemu. Nie czułaś się smutna. Uważałaś, że to nie dobrze mieć taki nawyk. Żeby odpowiadać na każde pytanie całkiem szczerze. Chłopakowi przeszła złość. Teraz był spokojny.
- Jeżeli obiecam, że nie będę mówił o tobie publicznie... nie zrobisz więcej czegoś takiego? - Spytał.
- Oczywiście, sunbae. Mówisz to bardzo poważnie. Czyżby ta dziewczyna ci coś zrobiła? - Musiałaś o to spytać.
- Oprócz tego, że się wystraszyłem, to było w porządku. - Odparł z uśmiechem. Przytaknęłaś i opuściłaś klasę.
Minęły kolejne 2 tygodnie, czyli już miesiąc od kiedy uczyłaś się z Kyuhyunem. Naprawdę dużo się nauczyłaś. W ciągu tych 14 dni, pomyślałaś, że mogłabyś być dla niego milsza. On dla ciebie był. Zachowywał się trochę jak przemądrzały oppa. A ciebie - o dziwo - przestało to denerwować. Przyzwyczaiłaś się. Stwierdziłaś, że to dobrze. Tylko nie wiedziałaś jak zacząć być miła.
- Kyuhyun sunbae.
- Tak? - Spytał, po tym jak usłyszał swoje imię. Ostatnio to się dosyć często zdarzało. Przerywałaś naukę, żeby się czegoś dowiedzieć, po czym udawałaś, że rozmowy nie było i wracałaś do matmy. Chłopakowi to nie przeszkadzało. Wręcz, był tym rozbawiony.
- Przez ten miesiąc... nauczyłeś mnie bardzo dużo. Jesteś dobrym nauczycielem. Dziękuję. - Wstałaś i się mu ukłoniłaś. Jego mina wydawała się pokazywać zakłopotanie i przerażenie.
- Nie rób tak. - Powiedział poważnie. - Nie kłaniaj mi się. Co ty robisz? - Spytał zdezorientowany i przestraszony. Czyżbyś zrobiła coś źle?
- Próbuję być miła. - Wytłumaczyłaś speszona. Kyuhyun był zaskoczony, ale uspokoił się. - Dlatego powiedziałam ci, że jesteś dobrym nauczycielem. - Powiedziałaś.
- Czyli, że nie jestem?
- Jesteś, jesteś. - Zapewniłaś go. Uśmiechnął się. Usiadłaś z powrotem zakłopotana. Nie wiedziałaś co powiedzieć. To chyba nie tak powinno być.
- Jeżeli chcesz być miła, to nie dziękuj mi za to, że cię uczę. Powiedz coś miłego na przykład. - Powiedział po chwili ciszy. - albo... wiem co możesz zrobić żeby było mi milej. - Uśmiechnął się słodko. Patrzyłaś na niego przez cały czas.
- Zacznij mówić do mnie "oppa", a nie "sunbae". - To brzmiało bardziej jak rozkaz, niż sugestia. Zastanowiłaś się chwilę. On jest nauczycielem, ale tylko o 4 lata starszym. Poza tym nawet tobie już dziwnie mówiło się do niego formalnie.
- Dobrze, oppa. - Wycedziłaś. Kyu się zaśmiał.
- Popracujemy nad tym. - Powiedział rozbawiony. - Teraz możesz powiedzieć mi coś miłego. - Spojrzałaś na niego spode łba. Ten się tylko niewinnie uśmiechnął i wzruszył ramionami.
- Nie przeginasz, oppa? Marnujemy czas. Powinniśmy się uczyć. - Spytałaś poważnym głosem.
- Spróbuj. Jak ty mi powiesz, to ja tobie też. - To już był lepszy układ. Przytaknęłaś.
- Tylko szczerze. - Dodał po chwili.
- Zgoda, ty też. I od razu wrócimy do matmy. - Pokiwał głową na znak zrozumienia. Zastanowiłaś się. Nauczyciel przyglądał ci się czekając na to, co powiesz.
- Po tej ostatniej akcji z tą dziewczyną u ciebie w domu... tą, którą na ciebie napuściłam, tłumaczyłeś mi się. Wcześniej uważałam, że wszystkim uczennicom w naszej szkole dajesz nadzieję na relację głębszą niż tylko przyjaźń... - Mówiłaś powoli, bo właśnie sobie coś uświadomiłaś. - ... ale tak nie jest. Jesteś bardzo ostrożny, jeśli chodzi o takie sprawy. Myliłam się. No i... Jeśli zsumować wszystkie twoje plusy i minusy, to... dobry z ciebie chłopak, oppa. - Kiedy skończyłaś, odetchnęłaś z ulgą. - Chyba nie lubię byc miła. - Dodałaś na końcu. Kyuhyun się zaśmiał.
- Dlaczego to brzmiało tak, jakbym był od ciebie młodszy? - Spytał z rozbawieniem.
- A chciałbyś?
- Nie. - Odpowiedział bez zastanowienia.
- Dobra, to teraz twoja kolej, oppa. - Poganiałaś go. Nigdy nie miałaś okazji usłyszeć, co on o tobie sądzi.
- Zrobiłaś to tylko dlatego, że teraz ja mam ci powiedzieć coś miłego, prawda? - Przytaknęłaś na to pytanie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak trudne to dla mnie było. - Powiedziałaś szybko.
- Zauważyłem. Nie sądziłem, że miałaś aż tak złą opinię o mnie - Kobieciarza. Jak powiem ci, co o tobie sądzę, możesz być speszona. - Ostrzegał cię na wstępie.
- Przeżyję. - Powiedziałaś już zmęczona tym wszystkim. - Mów, oppa. - Wpatrywałaś się w niego jak w obrazek.
- Od kiedy tylko pamiętam, nigdy nie wdziałem śliczniejszej dziewczyny od ciebie. - Po wypowiedzeniu tego zdania, spojrzał na ciebie i przekręcił głowę w bok żeby ci się przyjrzeć. Poczułaś jak robisz się czerwona na twarzy. Oparłaś ramionami na stole i schowałaś swoją buzię.
- Mówiłem, że będziesz speszona. - Powiedział na koniec i odgarnął ci włosy do tyłu.
- Nieprawda, nie jestem. - Próbowałaś się bronić, ale ci nie wychodziło.
- Jesteś, bo masz rumieńce na policzkach. Teraz możemy wrócić do nauki, prawda? - Czekał na twoją odpowiedź. Usiadłaś normalnie. Nadal czułaś piekące poliki.
- Tak. - Odparłaś cicho.
Minął kolejny miesiąc. BARDZO trudny miesiąc. Czas zdawał się płynąć o wiele szybciej. Byłaś niespokojna i się stresowałaś. A to wszystko przez Kyuhyuna, który uważał, że jesteś ładna. Próbowałaś sobie wmówić, że to nic poważniejszego. Przecież jego upodobania mogły się w każdej chwili zmienić. Nie do wiary jak jeden komplement z ust przystojnego mężczyzny może zmienić ciebie całą. Żałowałaś tamtego popołudnia, gdy ci to powiedział. Kiedy się z nim spotykałaś niewiele mówiłaś, traciłaś skupienie, często się też w niego wpatrywałaś. On również się zmienił. Zrobił się nadzwyczaj opiekuńczy. Na lekcjach często ci się przyglądał. Prywatnie kiedy nie zrobiłaś jakiegoś prostego zadania, zaczął się o ciebie martwić i pytał czy nic ci nie jest. Zaczął czuć się w twoim domu pewniej niż w swoim własnym. Robił ci herbatę, lub kawę. Jak byłaś zmęczona to odwoływał nauczanie i kazał ci się położyć. Czułaś się trochę niańczona, ale za nic na świecie nie chciałaś, żeby Kyu przestał taki być. Poświęcał ci bardzo dużo czasu. Nawet nie przejmowałaś się już tym, że mówi o tobie publicznie przed innymi dziewczynami. Twoje rówieśniczki cię znienawidziły, a ty się z tego powodu cieszyłaś. Byłaś szczęśliwa, kiedy przypadkiem usłyszałaś na korytarzu, że Kyuhyun jest tobą zaślepiony. Jednak to tylko złudzenie, bo nic poza opiekuńczością się między wami nie działo. Wszyscy gadali o was jak o parze, ale tak naprawdę nie wiedziałaś, czy byliście chociaż przyjaciółmi. Sytuacja była niekorzystna dla ciebie. Nie mogłaś myśleć, a matura się zbliżała.
- Oppa, musimy pogadać. - Powiedziałaś stanowczo, kiedy Kyu otwierał książkę. Zamknął ją i spojrzał na ciebie.
- Dobrze, słucham ciebie. - Odparł i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Doceniam to jak dużo dla mnie robisz, oppa. Jesteś bardzo dobrym nauczycielem i cieszę się, że mnie uczysz. Jestem ci wdzięczna. Myślę, że matematyka jest moim najsilniejszym przedmiotem, ale istnieją też inne. Ty również powinieneś zająć się innymi uczniami. Do matury zostało coraz mniej czasu i powinnam zacząć przejmować się innymi zaliczeniami. - Skończyłaś. Nie usłyszałaś odpowiedzi. Zapadła głucha cisza. Chłopak patrzył się w stół. Nie widziałaś jego twarzy, którą tak bardzo lubiłaś.
- Czyli, że... - Zaczął ponuro. - Na tym kończymy naszą wspólną naukę.
- Wybacz, oppa. Muszę o tym na chwilę zapomnieć. - Zrobiło ci się smutno. On też nie wyglądał najlepiej. Nagle wstał i się spakował. Patrzyłaś na niego cały czas. Kiedy miał już wszystko i stał w wyjściu, obrócił się do ciebie.
- No to... Do zobaczenia w szkole. - Uśmiechnął się niemrawo i zamknął za sobą drzwi. Siedziałaś tak jeszcze z minutę a po twoich policzkach spływały pojedyncze łzy smutku. Miałaś ochotę za nim pobiec i kazać mu wrócić, ale czułaś się przyklejona do krzesła. Może go nie kochałaś, ale na pewno był dla ciebie kimś ważnym - przyjacielem, sympatią. Teraz to już nie było ważne, bo straciłaś go na zawsze. Spotykanie go w klasie będzie dla ciebie ciosem prosto w serce.
Tak jak się spodziewałaś, samo zobaczenie go, dawało ci ostry ból brzucha. Byłaś pewna, że to przez niego. A to dopiero pierwsze 10 minut lekcji. Siedziałaś cicho jak mysz pod miotłą i starałaś się na niego nie patrzeć. Nie takie proste, bo jest nauczycielem. On też zdawał się być podenerwowany. Nie zwracał na ciebie uwagi, dzięki czemu mogłaś przeleżeć całe półgodziny na ławce. Kiedy zabrzmiał dzwonek, czułaś się jakby cię przywrócili do życia. Nawiałaś najdalej jak się da. Po drodze jeszcze wpadłaś na swoją koleżankę z ławki.
- Co ty robisz? - Spytała.
- Nawiewam, nie widać? - Zatrzymałaś się i złapałaś oddech.
- Z matmy? Pokłóciłaś się z Kyu oppą? - Te słowa wywołały u ciebie jeszcze większy ból. Nie miałaś z nim sprzeczki, to było tylko pożegnanie.
- Nie. - Odpowiedziałaś smutno i sobie poszłaś. Z oddali słyszałaś tylko ciche szepty i śmiechy wskazujące na to, że właśnie przestano cię paringować z Kyuhyunem.
To musi być największy pech w życiu, żeby trafić na swoją sympatię w jednym z wielu centr handlowych w Seulu, na tym samym piętrze, przy tym samym sklepie. W tamtym momencie zapadłabyś się pod ziemię, gdyby nie fakt, że ty byłaś z siostrą, a on ze swoim znajomym. Kiedy go zobaczyłaś serce ci szybciej zabiło a nogi odmówiły posłuszeństwa i pokierowały cię do sklepu żeby się schować. Twoja towarzyszka, nieco zdezorientowana, poszła za tobą do przymierzalni, gdzie się zamknęłaś.
- Co jest z tobą nie tak? - Wrzasnęła przez drzwi.
- Zamknij się. Nie tak głośno. - Syknęłaś podglądając wejście sklepu. Dziewczyna próbowała cię stamtąd wyciągnąć, ale kiedy chłopcy weszli do pomieszczenia, zamknęłaś się na zamek.
- ________ otwieraj te drzwi! - Krzyczała twoja siostra.
- Nie, dopóki sobie tamci nie pójdą. - Odpowiedziałaś cicho i wskazałaś na Kyu i jego znajomego. Dziewczyna spojrzała na nich.
- Znasz ich?
- Jednego. To mój nauczyciel od matmy... - Odparłaś ponuro, żeby nie powiedzieć, że przyjaciel.
- Ty masz TAKIEGO nauczyciela od matmy?? Kiedy przepisałam się do innej szkoły, popełniłam największy błąd mojego życia. - Odparła i poszła do nich, zostawiając cię samą.
- Czekaj, gdzie ty? - Nie odpowiedziała ci na pytanie i już jej przy tobie nie było. Teraz panikowałaś jeszcze bardziej. Uchyliłaś drzwi od przymierzalni. Zobaczyłaś, że rozmawia z nimi.
- Nie, nie, nie, nie, nie... - Mówiłaś do siebie. Serce ci szybciej biło kiedy miałaś przed oczami sylwetkę Kyuhyuna.
- Ekhem. - Usłyszałaś chrząknięcie za drzwiami. Ujrzałaś jakąś panią w średnim wieku, stojącą przed twoją kabiną.
- Yyyyyy.... - Nie wiedziałaś co powiedzieć. Kobieta nie wyglądała na wesołą.
- Miło, że panienka zwolniła wreszcie przymierzalnie. - Odparła z udawanym uśmieszkiem i dosłownie wyrzuciła cię stamtąd. Patrzyłaś chwilę na twoją straconą kryjówkę, po czym opamiętałaś się i schyliłaś, żeby Kyu cię nie zobaczył. Przebiegłaś przez wieszaki z ubraniami tak szybko jak mogłaś by znaleźć się przy wejściu sklepu. O mało co nie dostałaś palpitacji serca. Rzuciłaś jeszcze tylko okiem na tamtą grupkę. Nadal rozmawiali. Wszystko jedno... - Pomyślałaś i po prostu sobie poszłaś zostawiając tam twoją siostrę.
Największy pech w życiu...
Dzień matury z matematyki...
Przygotowywałaś się do tego dnia 3 lata, a kiedy w końcu nadszedł, ty nie przejmowałaś się egzaminem, tylko twoim nauczycielem, którego spotkałaś na korytarzu szkolnym. Chciałaś przejść sobie koło niego jak gdyby nigdy nic, ale po prostu nie potrafiłaś tego zrobić. Kyuhyun bardzo dużo czasu poświęcił na przygotowanie cię do matury i wyszło mu świetnie. Stresowałaś się przez niego. Ignorowałaś go przez cały czas, ale nie dzisiaj.
- Kyu Oppa... - Zawołałaś cicho. Chłopak odwrócił się do ciebie nieźle zdziwiony i podszedł bliżej.
- Tak? - Spytał.
- Dzisiaj mam maturę z matematyki... - Zaczęłaś. - I chciałam ci powiedzieć jeszcze raz, jak bardzo jestem ci wdzięczna za przygotowanie do niej. - Odparłaś. Nauczyciel uśmiechnął się słodko do ciebie.
- To drobiazg. - Odpowiedział i sobie poszedł. Poszedł sobie... Tak po prostu. Sądziłaś, że to ci pomoże, ale było jeszcze gorzej. Jego odpowiedź... ona była bez życia. Tak mocno można było wyczuć w niej udawanie. Ten nieszczery uśmiech.
- Czekaj! - Krzyknęłaś i pobiegłaś za nim. Wyprzedziłaś go i nie pozwoliłaś dalej iść.
- Coś się stało? - Spytał poważnie. Chłonęłaś głęboko powietrze żeby mu to wreszcie powiedzieć.
- Bo ja... nie czuję się najlepiej. I to wszystko przez ciebie. - Wskazałaś na niego palcem. - Sądziłam, że jak kolejny raz ci podziękuję to będzie lepiej, ale nie jest. Byłam tak cholernie głupia trzymając to w sobie aż do dzisiaj. Cały czas się tym stresowałam. Teraz wreszcie mogę ci to powiedzieć, bo już skończyłam tę szkołę. Po egzaminach już nie będziesz moim nauczycielem, więc już wszystko jedno... - Kyu wpatrywał się w ciebie i słuchał wszystkiego co miałaś do powiedzenia. - Spławiłam cię z naszych lekcji, bo nie mogłam przez ciebie racjonalnie myśleć. Tylko ty byłeś w mojej głowie, a nie nauka. Po tym wydarzeniu tęskniłam za tobą i chciałam znowu się z tobą spotkać, ale nic nas nie łączyło. Byłeś dla mnie opiekuńczy, tylko że to nie miało żadnego sensu. Przez twoją opiekuńczość zyskałeś kolejną natrętną fankę, która nie może się wysłowić kiedy z tobą rozmawia. Byłam tchórzem, bo widziałam cię w sklepie i...
- Uciekłaś do przymierzalni. - Dokończył za ciebie. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- A-ale skąd ty wiesz?
- Siostra mi powiedziała. - Uśmiechnął się rozbawiony. Opadła ci szczęka w dół. Masz najgorszą siostrę na świecie. - To wszystko co miałaś mi do powiedzenia? - Spytał na koniec.
- J-ja... - Opuściłaś ręce w geście rozpaczy, bo w końcu musiałaś mu to powiedzieć. - Jesteś moją sympatią. - Rzuciłaś szybko jakby na odwal. Chłopak uśmiechnął się i podszedł do ciebie. Poczułaś, że kolana uginają ci się pod wpływem jego spojrzenia. Położył ci ręce na ramiona i przybliżył usta do twojego ucha. Jedyne co ci szepnął to:
- A ty zaraz będziesz spóźniona na maturę. - Po czym wyciągnął z kieszeni spodni telefon i pokazał ci godzinę. Zerknęłaś i o mało co się nie przewróciłaś. Na nic nie czekając pobiegłaś do sali, w której miałaś egzamin. Po drodze usłyszałaś Kyuhyna,
- Jak już skończysz, to nadejdzie moja kolej na wygłoszenie monologu, o tym, że jesteś moją sympatią! - Po tych słowach, nareszcie poczułaś ciepło i radość w sercu, których tak dawno nie doznawałaś.
Ale się to miło czytało <3 czekałam na ten scenariusz od kiedy pojawiła się zapowiedź i warto było czekać bo jest cudowny :3
OdpowiedzUsuńMamooo.To jest piękne *-*
OdpowiedzUsuń