Opowiadanie pisane z perspektywy głównej bohaterki i Kaia zmieniających się co jakiś czas!
*Perspektywa bohaterki*
Otworzyłaś powieki. Mocne światło padało prosto na twoją twarz uniemożliwiając dalsze spanie. Nawet przekręcenie się na bok nic nie dało. Było parno na zewnątrz. Od kilku dni nie pada. Usłyszałaś śmiechy, bełkot i chyba chrapanie. Spojrzałaś na drzwi. Były otwarte. Która była godzina? Czyżbyś coś przegapiła? Wstałaś do pozycji siedzącej przecierając oczy. Coś cię ominęło. Byłaś pewna. Jaki dziś jest dzień? Czy to jest ta niesforna, znienawidzona przez ciebie pora, w której musiałaś ciężko pracować w karczmie rodziców? Czy ten koszmar już się rozpoczął? Wyjrzałaś przez okno. Ciągle niezbyt dobrze widziałaś, ale już od kilku godzin świeciło słońce. Oby była niedziela.... albo dzień wolny od pracy.
- Dzień dobry sąsiednia niewiasto. - Twój uprzejmy sąsiad przywitał się z tobą gdy tylko cię zobaczył wychylającą się przez okiennice. Był niezbyt wysoki, lekko przygarbiony. Miał około 50 lat. Nie chciałaś go jeszcze bardziej postarzać, ale siwe włosy już posiadał a jego twarz pełna była zmarszczek. Lubił cię a ty jego. Czasami przychodziłaś do niego aby móc porozmawiać, bo z matką jakoś nigdy nie umiałaś. Zastępował ci ojca od kiedy się urodziłaś. Uśmiechnęłaś się do niego.
- Dzień dobry panie dziadku. - Mówiłaś tak do niego żartobliwie. Nie przeszkadzało mu to.
- Idzie pan na rolę? - Spytałaś, bo rano zawsze wychodził w pole a popołudniu widziałaś go powracającego.
- Nie pierniczku. Właśnie wracam. Do zobaczenia później. - Pomachał ci na dowidzenia i odszedł. Zamyśliłaś się na chwilę. Taa.... Znowu będzie wpierdol. - Pomyślałaś. To nie był pierwszy raz kiedy spóźniłaś się do pracy. Ona nie byłaby wcale taka zła gdyby nie goście przychodzący tu aby cię obmacywać, podrywać i tym podobne. Brzydka nie byłaś, ale do nikogo nie należałaś. Niech się wszyscy w dupę pocałują jeśli uwierzą, że mogłabyś się im poddać. Nienawidziłaś takich ludzi. Wrednych, egoistycznych, którzy myślą, że są lepsi od innych dlatego robią wszystko co chcą. Współczułaś staremu rolnikowi. Część z zebranego zboża musiał przeznaczyć na zamek. Często wybierał się tam sam. Znali go, więc chętnie wpuszczali. Był nadwornym rolnikiem oraz hodowcą dla rodziny królewskiej. Widywał praktycznie codziennie królową i księciunia. Opowiadał ci kiedyś jak to u nich jest. Za każdym razem przy tego typu opowiadaniach wymiotować ci się chciało na myśl o jakiejkolwiek szlachcie. Postanowiłaś znaleźć swoją starszą siostrę Miyuki. Miała dzisiaj służbę razem z tobą. Z tą różnicą, że ona zawsze wstaje na czas. Pościeliłaś łóźko, przebrałaś się po czym ostrożnie i cicho zeszłaś schodami w dół do karczmy. Miałaś cichą nadzieję, że matka poszła gdzieś na targ i jeszcze nie wróciła. Na szczęście utrzymywałaś dobre kontakty ze starszą siostrą, więc często cię przed nią broniła. Twoja rodzicielka była.... inna niż reszta rodziców. Kiedy byłaś dzieckiem ojciec was porzucił, często kłócił się z żoną, miał wiele różnych kochanek. Wy, małe dziewczynki dowiedziałyście się o pewnych rzeczach zbyt wcześnie niż powinnyście. Raz zostałaś nawet świadkiem jednego z krótkich "spotkań" taty z młodymi dziewczynami kiedy mama gdzieś wychodziła. Przyglądałaś się wtedy zza uchylonych drzwi erotycznym scenom z twoim rodzicielem w roli głównej. Powinnaś była o tym zapomnieć, ale wtedy nastąpiła u ciebie głupota dziecięca. Wiek w jakim się znajdowałaś polegał na ciągłym zadawaniu pytań. Uważałaś, że to nic strasznego, bo w końcu "kto pyta nie błądzi". Tutaj było troszkę inaczej, albo może po prostu poszłaś do nieodpowiedniej osoby? Po kilku dniach, bardzo męczących dniach, usiadłaś przy stole w trakcie jedzenia zupy przez twoją mamę i wypaliłaś z pytaniem.
- Mamo, dlaczego jak ciebie nie ma to tata zaprasza do domu dziewczyny i się z nimi dziwnie bawi w łóżku? - Nie dostałaś odpowiedzi na pytanie do tej pory. Teraz jednak nie chciałaś go poznać. Po awanturze jaką wasi rodzice sobie zrobili opowiedziałaś o wszystkim siostrze. Bałaś się, że zrobiłaś coś nie tak. Ona uspokajała cię mówiąc, że tak było już od dawna. Kilka dni później ojciec odszedł. Matka wściekła, ale niezrozpaczona popadła w nałóg picia. Następna w kolejności przejawiła się u niej agresja, czego skutkami były nasze liczne obrażenia. Minęło kilka lat. Sytuacja trochę się naprostowała. Twoja rodzicielka wciąż piła, lecz nie na tyle aby móc was skrzywdzić. Byłaś prawie pełnoletnia. Miyuki już od 2 lat mogła wieźć spokojne życie, lecz ze względu na ciebie została i czekała aż będzie mogła to zrobić z tobą. Wiele razy ją prosiłaś aby się nie poświęcała. Byłaś przyzwyczajona. Mogłaś wytrzymać jeszcze ten rok. Odmawiała za każdym razem. Za ladą w karczmie spostrzegłaś siostrę. Próbowałaś znaleźć wściekłą matkę. Nie dostrzegłaś jej. Jak kot zakradłaś się po fartuszek aby móc choć udawać, że coś robisz, bo twoja zmiana zaraz miała się skończyć. Miyuki uśmiechnęła się ciepło do ciebie i nachyliła żeby móc ci powiedzieć coś na ucho.
- Wyszła wcześnie rano. Jeszcze nie wróciła. Masz szczęście. - Odetchnęłaś z ulgą. Zaczęłaś zmywać naczynia. Twoja siostra obsługiwała stoliki. Wasz lokal nie różnił się niczym od każdego innego. Mimo to i tak miałyście klientów, raz lepszych, raz gorszych. Niestety każdego trzeba było obsłużyć. Nie patrzyłaś na to co się tam dzieje. Wszędzie półnagie lub całkiem nagie kobiety, pijani mężczyźni, nawet straż często tu przychodziła żeby móc sobie dobrze popić i zjeść a był dopiero dzień. W nocy idzie to wszystko z potrójną siłą. Starałaś się nie zwracać uwagi na krzyki i gwizdy kierowane w twoją stronę. To już była norma. Wredne komentarze, seksistowskie i tym podobne. Usłyszałaś otwierające się drzwi. Nie przejęłaś się zbytnio. Dopiero kiedy osoba, która weszła stanęła przed tobą upuściłaś jeden z kubków na podłogę. Na szczęście nie stłukł się.
- Oh mamo. Witaj. Jak było na targu? - Uśmiechnęłaś się nieśmiało. Twoja rodzicielka nie wyglądała na zadowoloną.
- Wiesz... Całkiem dobrze. A wiesz co? Miałam taką zabawną sytuację. Wracam właśnie do domu, jestem tak w połowie drogi i zobaczyłam naszego sąsiada, więc poszłam się przywitać. - Twoja mina automatycznie zbladła.
- I on mi powiedział, że widział cię dzisiaj w piżamce. Podobno wyglądałaś uroczo. Więc ja się spytałam czy dzisiaj rano. Hmm... On odpowiedział, ŻE DOSŁOWNIE PRZED CHWILĄ! - Wzdrygłaś się. Nakrzyczała ci prosto do ucha. Przytrzymała cię za rękę i pociągnęła na górę. Twoja mama już od bardzo dawna nie zadawała ci bólu. Jednak w takich sytuacjach robiła wyjątki...
*Perspektywa Kaia*
Szedłeś pustym korytarzem, nieźle spóźniony do pokoju przymiarkowego. Nienawidziłeś pomieszczeń tego typu w zamku. Najchętniej spaliłbyś je wszystkie na popiół. Twój ojciec zresztą też, ale nie.... Bo matka się uczepiła, że muszą być. Zostało ci do pokonania może ze 100 m, więc specjalnie zwolniłeś. Może choć raz w życiu ci odpuszczą. Nie dość, że wstałeś zanim jeszcze słońce wzeszło to jeszcze będą cię pakować jak prezenty na gwiazdkę w gorseciki i inne szmaty. Mógłbyś chodzić bez ubrań. Co za różnica. Prychnąłeś głośno. Dostrzegłeś, że ktoś idzie w twoją stronę. Miałeś nadzieję, że to nie Suho, nadworny doradca królowej a także twój nudny i niezbyt zabawowy opiekun. On pewnie czeka już od półgodziny w pokoju na ciebie obgryzając paznokcie i zastanawiając się czy cie nie porwali. Odległość między tobą a postacią zmalała i mogłeś zobaczyć, że to dziewczyna. Jakaś nowa służąca. Zorientowałeś się, bo znałeś chyba wszystkie swoje sługi płci przeciwnej na dworze. Miała rude włosy do ramion, zielone kocie oczy i słodki uśmiech. Mierzyła może 1,63 m. Widząc cię przystanęła, ukłoniła się nisko i elegancko, następnie odeszła szybszym krokiem. Odprowadziłeś ją wzrokiem uśmiechając się. Taak... Dzisiaj w nocy się pobawię... - Pomyślałeś. Udałeś się w swoją stronę do znienawidzonego pomieszczenia już na trochę weselszym nastawieniu. Teraz już miałeś powód by przeżyć jakoś normalnie ten dzień, bo wieczorem dostaniesz za to nagrodę. Gdy wszedłeś usłyszałeś mocne wypuszczenie powietrza z ust. Czyżby Suho wstrzymywał powietrze dopóki się nie pojawię? Miło z jego strony. Stanąłeś na środku sali i przywitałeś się ze wszystkimi. Twój opiekun jedynie o kilka lat od ciebie starszy mierzył cię wzrokiem.
- Dzieciaku czy ty wiesz, że kiedyś przez ciebie zawału dostanę??? Gdzieś ty się szlajał?? Zostało nam tylko 15 minut na przymiarkę stroi! - To i tak było dla ciebie za długo. Suho był jednym z niewielu ludzi zwracających się do ciebie nieformalnie. Gdyby nie twoja mama teraz nie stałby nad tobą nudny opiekun, ty byś stał na jego miejscu. Nie mierzyłbyś szat, tylko patrzyłbyś jak ubierają w bieliznę twoją nową rudowłosą służącą. Uśmiechnąłeś się sam do ciebie. Wyglądała na taką niewinną. Fajnie będzie prowadzić ją w tej zabawie. Westchnąłeś cicho.
- Tak wiem. Przepraszam cię Suho hyung. To się więcej nie powtórzy. - Wybełkotałeś regułkę słów, które używałeś gdy coś zrobiłeś nie tak. Starszy prychnął i skinienien głowy nakazał sługą nie marnować czasu.
^,^
Po przymiarce stroi, ćwiczeniu walki mieczem i jazdy na koniu przyszedł czas na wieczerzę. Wyjrzałeś zza drzwi komnaty aby sprawdzić czy twoi rodzice już usiedli do stołu. Nie lubiłeś czekania na kogoś, więc sam się spóźniałeś. Jeszcze ich nie było.
- Kai co ty robisz? - Ktoś złapał cię za ramię i delikatnie pociągnął za siebie. Ujrzałeś twarz swojego kuzyna Kyungsoo. Był twoim kompletnym przeciwieństwem od urodzenia. Nie wchodziliście sobie nigdy w drogę. Ufałeś mu bardziej niż swojej własnej matce. Był opiekuńczy oraz starszy. Jeden z niewielu osób, których słuchałeś raz na jakiś czas.
- Patrzę czy moi starzy już jedzą. - D.O popatrzył na ciebie zdziwionym wzrokiem.
- Po co to robisz? Jak jesteś głodny to po prostu tam idź. - Pokiwałeś głową przecząco. Chłopak nie zadawał więcej pytań i odszedł. Po chwili zjawili się twoi rodzice. Odczekałeś minutę po czym wszedłeś niewzruszony i przysiadłeś się do nich. Wszystko było już naszykowane. Wystarczyło jedynie włożyć jedzenie do buzi. Nie rozmawiałeś przy obiedzie. Nie lubiłeś tego, ale twój ojciec oczywiście miał to w nosie.
- Synu. Czemu się spóźniłeś? Znowu? - Przełknąłeś jedzenie.
- Przepraszam. To się więcej nie powtórzy. - Twój tata westchnął. Poddał się szybciej niż planowałeś.
- Posłuchaj. Pojedziesz ze mną dziś w nocy na polowanie. Dawno tego nie robiliśmy we dwójkę. - Zakrztusiłeś się. Matka tylko przenosiła wzrok z jednego na drugiego.
- Nie. - Powiedziałeś cicho.
- Powtórz co powiedziałeś.
- NIE!
- Czemu niby? Chyba nie masz nic ważnego w planach. - Zastanowiłeś się. Przed oczami stanęła ci niska rudowłosa dziewczyna. Poza tym wszystko było lepsze od tego typu wypadów.
- Owszem mam.
- No to musisz przełożyć plany. - Odpowiedział niewzruszony.
- Dlaczego ja? Nie możesz ty? Moje zajęcia dzisiaj były ustalone już dawno. - Skłamałeś, bo myślałeś, że coś to zdziała. W polowaniach uczestniczyłeś prawie cały czas. Nie było różnicy z kim to robiłeś. Ojciec wstał gwałtownie.
- NIE synu. Dzisiaj pojedziemy razem na polowanie czy tego chcesz czy nie! - Prychnąłeś i odszedłeś od stołu tak szybko jak przyszedłeś. Nie byłeś już dzieckiem. Nie można cię do niczego zmuszać. Jeśli już wychodziłeś poza mury zamku to tylko na polowania. Nudziło ci się na dworze. Dobrze wiedziałeś, że odziedziczyłeś dużo cech po tacie. On w twoim wieku był taki sam. Nigdy nie zapomniałeś jak opowiadał ci w swoich nocnych zabawkach. Co wieczór inna. W takie dni jak ten najchętniej zabiłbyś go tylko po to aby przejąć tron i móc się zająć sobą sam. Idąc pospiesznie z komnaty natknąłeś się na starego męźczyznę i wpadliście na siebie.
- Oh mianhe wasza wysokość. Nie chciałem. - Wkurzyłeś się. Złość spowodowana kłótnią z ojcem nasiliła się jeszcze przez ten wypadek. Pchnąłeś mocno staruszka, że wpadł na ścianę.
- Zejdź mi z drogi starcze! - Wrzasnąłeś i skręciłeś do swojego pokoju. Rolnik podniósł się z trudnością i nieco wyprostował. Jego twarz była poważna i wyglądała bardzo groźnie.
- Mam dosyć twoich samolubnych i aroganckich czynów drogi książe...
_________________________
Dobranoc moi drodzy :) Jest godzina 2:55 i chyba zaraz zasnę na siedząco. Niedługo do szkoły :D Fighting nam wszystkim :3 Kolejne opowiadanie to będzie scenariusz, potem rozdział z Taeminem a następnie.... nie wiem pomyślę ;) Błędy na pewno są. To opowiadanie bardzo trudno mi się piszę C:
Klimat niczym z opowieści braci Grimm, które uwielbiam od dziecka. Bardzo mile czytało się to w takiej wersji i Kai jako książę! Tylko marzyć o takim. Jestem ciekawa, co takiego będzie w kolejnych częściach, więc mam nadzieję, że drugą część dodasz szybko, bo nie wytrzymam. ;-;
OdpowiedzUsuń