- Dziwnie się zachowujesz kochanie. Wszystko w porządku? - Na te słowa podskoczyłaś. Zapomniałaś, że w tej komnacie jest z tobą jeszcze dziewczyna. Uśmiechnęłaś się krzywo. Poczułaś rząd śnieżnobiałych ząbków. Przejechałaś po nich po czym zwróciłaś się do rudej służącej.
- Emm... Czy ty? Możesz wyjść? Będę teraz zajęta... zajęty! - Byłaś mężczyzną. Najprawdziwiej w świecie. Na dodatek nie byle jakim. Poprawiłaś się szybko. Nie wiedziałaś kim ona jest, ale książe nie ma żony. To pewnie jego kochanka. Młodsza wyszła pośpiesznie. Najwyraźniej zauważyła, że coś jest nie tak i zostawiła cię żebyś przemyślała/ przemyślał to. Jak mam o sobie mówić??? Jestem chłopakiem, ale umysł mam wciąż kobiety. Czemu? Co się stało w nocy? Wczoraj jeszcze było normalnie a obudziłaś się tutaj. W dodatku nie w swoim ciele, tylko tego zadufanego w sobie Kaia. Wzdrygnęłaś się. Znajdowałaś się w jego ciele. Miałaś jego mięśnie, twarz i rzecz, której kobiety nie mają. Bałaś się tam zajrzeć. W spodnie swoje, jego. Aish to trudne!! - Pomyślałaś.
- Aaaaaa jak to jest w ogóle możliwe?!! - Krzyczałaś. Teraz dopiero zauważyłaś, że głos także nie należał do ciebie. Był głęboki, twardy. Zamknęłaś sobie usta ręką. Dotykałaś swojej twarzy, policzków, nosa, ust. Wszystko inne. Rozczochrałaś sobie włosy. Krótkie, postawione do góry. Jakbyś miała to powiedzieć to stwierdziłabyś, że jak na kobietę to byłaś całkiem przystojnym facetem, ale tego nikt nigdy od ciebie nie usłyszy. Jest pewna granica. Dlaczego akurat on? Nienawidzisz go najbardziej na świecie a los postanowił abyś zajęła jego ciało. Po co?? Chodziłaś szybko po pomieszczeniu. Otworzyłaś pierwszą lepszą szufldę, jak się okazało z bielizną.
- Aaaaa! - Krzyknęłaś i pośpiesznie ją zamknęłaś. Zjechałaś po szafce na podłogę.
- Ja tu nie wytrzymam ani chwili dłużej. Jest już późno. Mama znów mnie ochrzani za spó...MOMENT! Co się stało z moim ciałem?!!!
*Perspektywa Kaia*
Było ci twardo i niewygodnie. Jakbyś miał za mało przestrzeni dla siebie. Przecież twoje łóżko jest ogromne. Próbowałeś okryć się, ale już miałeś kołdrę na sobie. Aż dziwnę, że nie przygniatało cię ciało żadnej dziewczyny. Usłyszałeś dźwięk otwieranych drzwi. Nie przejąłeś się, bo to pewnie Suho będzie kazał ci wstać. Poczułeś jak czyjaś delikatna ręka potrząsa twoim ciałem. Z sekundy na sekundę coraz mocniej.
- ___________ obudź się. Zaraz mama wróci. - Momentalnie wstałeś do pozycji siedzącej. Od kiedy budzą cię kobiety? Przetarłeś na szybko oczy. Zobaczyłeś ciemnowłosą wysoką dziewczynę nieco starszą od ciebie. Ile my mamy nowych służących w zamku? - Pomyślałeś. Oparłeś się o łóżko, twarde łóżko. Przejechałeś po nim ręką. Nic dziwnego, że było ci nie wygodnie, bo ono jest drewniane. Spojrzałeś na swoje ręce. Małe i jasne. Wyszedłeś spod kołdry. Stanąłeś na równe nogi. Obejrzałeś się od dołu do góry i momentalnie spanikowałeś. Kobieta patrzyła się na ciebie jak na chorego.
- Kiedy ja zdążyłem zmienić płeć?? -Wyszeptałeś żeby ona nie słyszała.
- _________ ubieraj się. Tylko szybko. - Palnęła i wyszła z pokoju.
- Jak to ubierz się? - Spytałeś sam siebie. Nie mogłeś powiedzieć, że nie masz doświadczenia z takim ciałem. W końcu obmacujesz takie prawie każdej nocy. Czy to jest w ogóle możliwe żeby zmienić się w kobietę? Tak szybko? To zupełnie inne uczucie jak teraz sam siebie dotykasz niż gdy robisz to z innymi służącymi. Wzdrygnąłeś się. Jestem w jakimś pokoju. Nie mam pojęcia w jakim. Nie wiem kim była kobieta, które mnie obudziła. Wyglądam jak plebs. - Powoli kalkulowałeś. Starałeś się nie wzbudzać gniewu, przesadnego zaskoczenia. Może ja się przeniosłem w czasie a ewolucja jest już na tak dużym poziomie, że stałem się płcią przeciwną? To by było bez sensu. Kto zamieniałby przystojnego księcia w brzydką służącą? Przeszukałeś każdą szfkę i szufladę w tej komórce. Założyłeś na siebie jakąś suknie i tylko się poprawiłeś. Jak dziewczyny chodzą brzydko ubrane. Trzeba będzie to zmienić. Poczułeś zaduch, więc chciałeś otworzyć okno. Dobre stwierdzenie. Chciałeś. Tylko nie wiedziałeś jak to zrobić. W końcu po kilku razach, kiedy już puszczały ci nerwy udało ci się. Wychyliłeś się wdychając, no prawie czyste powietrze.
- Dzień dobry moje dziecko. - Na dźwięk tego powitania o mało nie przytrzasnąłeś sobie ręki. Zobaczyłeś starego mężczyznę wesoło do ciebie machającego. Rozpoznałeś go. To nadworny rolnik na twoim zamku. Uśmiechnąłeś się sztucznie odmachując. Chwilę później schowałeś się do pomieszczenia. Pedofilia się szerzy w tym społeczeństwie. - Pomyślałeś. Końcowo doszedłeś do wniosku, że to ta sama kraina. Jest tu też książe, ale nie jesteś nim ty. Ktoś zamienił cię ciałem z dziewczyną. Skoro ja jestem tu... To... Teraz nie ma księcia tylko jest księżniczka??
*Perspektywa bohaterki*
- Książe musisz natychmiast się ubrać. Czemu jeszcze tego nie zrobiłeś? - Do sypialni wszedł jakiś wysoki mężczyzna, starszy o kilka lat. Miał blond włosy prawie, że białe uczesane na boki. Nosił ciemny unfiorm. To chyba nie służba. Pomyślałaś. Zbyt ładnie ubrany. Ogólnie zbyt ładny. Nie wypadało ci go podrywać, bo: po pierwsze to nie twoje ciało, po drugie byłabyś chyba wtedy homoseksualistą. W sumie nie byłaś pewna. Przypatrywałaś się mu w milczeniu z poważna miną. Po chwili on westchnął.
- Posłuchaj. Przestań zgrywać obrażonego. Mamy dużo pracy a twoja postawa tylko ją utrudnia. Masz zjeść śniadanie z rodzicami, bo popojutrze wyjeżdżają do sąsiadów na wizytę handlową. - Mówił to tak jakby miał już dość tego wszystkiego. Czyżby ten popierdolony książulo powkurwiał tu każdego napotkanego? Buzowałaś w środku. Kim on jest? Pokiwałaś powoli głową i wstałaś z łóżka żeby niby się ubrać. Mężczyzna wyszedł cicho z komnaty. Nałożyłaś na siebie jekieś szaty. Nie mogłaś powiedzieć, że zrobiłaś to jak należy, ale bynajmniej się starałaś. Już trochę ci złość i zdziwienie przeszło. Teraz nastąpiła jedynia obawa co będzie dalej. Może to nie koniec procesu i jeszcze będziesz myśleć jak facet? I co się stało z twoim ciałem. Czy umarło? Zginęło gdzieś i nikt o nim nie pamięta oprócz ciebie? Czesząc sobie jako tako ciemne włosy obmyślałaś plan jak dostać się poza zamek. Księciowi rzadko to przychodziło. Musisz coś wymyśleć na tyle przekonującego żeby ktoś cię puścił. Tylko kim jest ten ktoś, o którym mowa?? Jaki człowiek może cię stąd wypuścić? Zastanawiałaś się wychodząc z komnaty i zamykając za sobą drzwi. Ledwo się poruszyłaś stał przed tobą ten mężczyzna, który odwiedził cię wcześniej.
- Szybko się uwinąłeś. Chodź. Praca czeka. - Powiedział obojętnie po czym poszedł szybkim krokiem w jakiś długi korytarz. Zmrużyłaś oczy. Miałaś rozkminę. Iść za nim czy nie iść? - Pytałaś sama siebie.Jeden podstawowy fakt przewyższył o tym, że jednak za nim podążyłaś. Nie znałaś kompletnie miejsca gdzie jesteś. Prędzej czy później byś się zgubiła. Jemu to nie grozi. Popędziłaś przed siebie doganiając go już przy końcu korytarza. Chciałaś znać podstawowe informacje. Tylko pytania musiały być dobrze sformuowane.
- Emmm. Więc co mam dzisiaj robić? - Starałaś się mówić pewnie, ale ci nie wychodziło i głos ci się załamywał, mimo to, że był twardy i męski.
- Najpierw śniadanie. Potem odprowadzasz króla i królową pod zamek. Następnie masz papierkową robotę. Spotykasz się z zarządcami majątku i gospodarki. Podobno mają kilka propozycji jak ulepszyć owe 2 dziedziny. - Nawijał i nawijał a ty jedyne na co zwracałaś uwagę to jego wygląd. Był przystojny. Wydawało ci się, że go skądś kojarzysz.
- Coś nie tak? - Spytał jak zauważył, że go nie słuchasz. Co by odpowiedział Kai?
- Nie nic. A co niby myślałeś? - Teraz z tym głosem ci wyszło, bo twój towarzysz jedynie wzruszył ramionami jakby to było codziennością. Po drodze spotkałaś znajomego, swojego dziadka. Wyglądał na przygnębionego. Chciałaś się przywitać, ale w ostatniej chwili ugryzłaś się w język. Mężczyzna zauważył to. Był lekko zdziwiony, ale nadal poruszał się do przodu. Jakby domyślił się o co chodzi, ale milczał czekając na odpowiedni moment aby ujawnić prawdę....
*Perspektywa Kaia*
- Co ja mam zrobić??? - Byłeś serio zdziwiony zadaniem jakie postawiła ci ta dziewczyna.
- Masz pozmywać naczynia ________. Pośpiesz się. - Ponaglała cię i popchnęła lekko. Usłyszałeś imię dziewki, w której ciele siedziałeś od rana. Z trudem przyszło ubranie się. Widziałeś już jak inne to robią, ale samemu to nie takie proste. Masz pozmywać naczynia. Co ja służący?? O nie... Nie wziąłeś pod uwagę pozycji w jakiej się znalazłeś. Właśnie stałeś w jakiejś małej karczmie nic nie robiąc tylko patrząc jak to wszystko wygląda. To bardzo prawdopodobne, że ja, ona tu pracuje???
________________
Krótki wiem, ale nie szkodzi :)) Uważam, że powoli się wypalam :( Oby to były tylko moje domysły. Miłego czytania :D
Robi się coraz ciekawiej. Ha, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej i jak nasi bohaterowie się zachowają w takiej sytuacji. Nie mów, że się wypalasz! Nie możesz! Chce dalszą historię!
OdpowiedzUsuńHwaiting!