Scenariusz napisany dla Joung Taesun ^^
Ciemność... Jedno słowo. Zawsze nastaje. Nie można jej zatrzymać. Jest twoim cieniem. Zawsze przy tobie. Nigdy cię nie opuści. Tak jakbyś nie miała dokąd uciec. Wszędzie gdzie jesteś ona się pojawia. Wyczuwasz ją, pod pościelą. Zimne powietrze dociera do twojego ciała. Wiesz, że obok jest twoja mama, ale masz wrażenie, że nawet jakby bardzo chciała nie ochroniłaby cię. Czas zwalnia. Ciągnie się wiecznością. Nic nie widzisz. Jest pusto. Macasz swoje łóżko. Jeszcze tu jesteś. Twoje myśli spoczywają na drzwiach. Narazie zamkniętych. Nikt nigdy ich nie otworzył o tej godzinie, ale ty jesteś pewna, że ta chwila kiedyś nastanie a wtedy ona cię pochłonie. Ciemność... Nie będzie cię. Czy ktoś będzie za tobą tęsknił? Czy twoje życie było warte choć trochę uwagi dla jednego człowieka? Czy cię zapamiętają? Za każdym razem kiedy zachodzi słońce wszystkie odpowiedzi na te pytania w twojej głowie są negatywne. Ona jest pesymistką. Zawsze nią była. Światło nigdy się z nią nie zgadza. Kłucą się od poczęcia wszechświata. Jednak to zawsze mrok wygrywa. Pokrywa galaktyki. Stwarza próżnię. Odbiera życie. Zabiera zdrowie, ale blask nigdy się nie poddaje. Czeka na odpowiedni moment aby stoczyć najważniejszą walkę i odnieść zwycięstwo. Kiedy ta chwila nastanie? Nikt tego nie wie. Kiedyś już niczego nie będzie. Tylko światełko w ciemności. To będzie ostatnie światełko jakie zobaczysz kiedy skończy się twoje istnienie. Wtuliłaś głowę w poduszkę jak każdej nocy, kiedy czułaś, że nadchodzi. Myliłaś się. Rano twierdziłaś, że to dobrze i już nie powróci, ale ona nie ustępuje. Usłyszałaś trzask i zgrzyt. Ten nieprzyjemny dla ucha dźwięk nienaoliwionej klamki. Czy to już pora? Godzina się zgadza. Pójdziesz do nieba czy do piekła? Twój głupi rozum kazał ci udawać, że nie ma cię w pokoju. Tak jakby gdzieś w tobie jeszcze kryła się nadzieja, że to coś pozytywnego. Rzeczy absurdalne czasami wydają się tak bardzo realistyczne. Zwłaszcza w chwili strachu. Kiedy twoje ciało jest tak sparaliżowane, że nie mogłabyś nawet kiwnąć palcem u stopy. Zdaje się, że to koniec a ty jednak się uśmiechasz. Nasłuchujesz jak to wchodzi w głąb. Chyba cię widzi. Napewno cię widzi. Cieszysz się z dwóch powodów. Już nie będziesz przeżywała tego każdej nocy. Niepewności, czekania na ostatni dzwonek życia. Po drugie jesteś odwrócona do poduszki, więc nigdy nie będzie ci dane zobaczenia twarzy twojego mordercy. Wytrzeszczałaś oczy. Miałaś w myślach szybki cios w głowę. Oczy ci łzawiły. Nie chciałaś ich zamykać. Nie teraz. Nie w takiej chwili. Nie w twojej ostatniej. Poczułaś nacisk na pościeli. To coś usiadło tuż obok ciebie. Obawiałaś się, że jednak będziesz widziała tego twarz. Nie wytrzymywałaś z bólu oczu. Przymknęłaś więc je na dosłownie 2 sekundy. Kiedy ponownie otworzyłaś ujrzałaś blask. Mały, prawie niewidoczny. Przemykał przez pomieszczenie zatrzymując się na tajemniczej postaci. Czy to możliwe, że ciemność i światło współpracują ze sobą? - Pomyślałaś. Nie chciałaś opuszczać owego promyczka, więc przezwyciężając strach powoli odwróciłaś się do "tego". Wzięłaś głęboki oddech. Kiedy powoli widziałaś zarys twarzy mocne światło uderzyło w twoje powieki. Poczułaś ciepło, szybko narastające. Czy ono chce mnie spalić? Zasłoniłaś się ręką. Odczekałaś pare sekund. Ciemność przybrała postać człowieka poniewać chwyciła cię za nadgrastek i lekko pociągnęła go w dół. Jednak mrok nie jest aż taki brzydki jak sądziłaś. Jego skóra jest miła w dotyku. Twarz ma delikatne rysy, którą zdobią duże, brązowe oczy. Włosy są ciemne, opadające na czoło. W swojej ręce trzyma małą żaróweczkę. Chodź niewielka oświetla cały pokój. Uśmiecha się delikatnie do ciebie. Twoja mina się nie zmienia. Nadal jesteś zdziwiona jak i wystraszona. Podaje ci cenną jasność. Chwytasz ją pewnie tak jakby to ona teraz stanowiła całe twoje życie. Jakby to ona decydowała o przetrwaniu. Rozglądasz się. Widzisz wszystko bardzo dokładnie. Od samego chłopaka płynie blask. Blask, który nie wydaje się zgasnąć. Czy jesteś już w niebie? Czy w piekle? Jeśli tak wygląda piekło możesz już spokojnie zejść ze świata żywych.
- Ciemność? - Zapytałaś z nutką niepewności w głosie. Chciałaś potwierdzić swoje domysły. Brunet zaśmiał się głucho, ale pokiwał głową przecząco. Zdawało się, że nie umiał mówić. Przypatrzyłaś się żarówce, najpiękniejszemu prezentowi jaki kiedykolwiek otrzymałaś. Pocałowałaś ją i położyłaś obok siebie na poduszce. Teraz wreszcie możesz spać spokojnie. Kiedy cały twój świat emanuje iskrą. Kiedy wiesz, że już nie musisz się bać. Kiedy to światło po raz pierwszy przezwyciężyło ciemność...
____________________
Zupełnie inny scenariusz. Mroczny. Osobiście uważam, że mi wyszedł. Jako jeden z nielicznych :)) Miłego czytania życzę <333
bardzo Ci za niego dziękuję! Jest niesamowity, czytałam go już chyba z pięć razy, i za każdym robi mi się ciepło na serduszku <3
OdpowiedzUsuń