Scenariusz napisany dla Kyane ^^
Jak jest się młodą osiemnastoletnią dziewczyną wierzy się w naprawdę małą ilość rzeczy, których się nie widzi. Wydarzenia nieprawdopodobne, niedorzeczne, prawdziwe tylko w bajkach nie miały dla ciebie żadnego znaczenia. Już dawno zapomniałaś o dzieciństwie pełnym księżniczek, zamków i książąt. Te 10 niepotrzebnych lat, które spędziłaś marząc o pięknym życiu, które cię spotka w przyszłości. Do tej pory go nie widziałaś.
Twoim największym problemem, w chwili obecnej, towarzyszącym ci od pewnego czasu była bezsenność. Podobno spowodowana stresem. Kilka dni temu dostałaś od lekarza tabletki nasenne. Miały sprawić, że każdej nocy będziesz spać spokojnie. Rezultaty były jednak o wiele gorsze. Zażywałaś je godzinę przed wskoczeniem do łóżka. Skutkiem ich brania był dziwny paraliż. W pewnej chwili kiedy nie zdążyłaś zamknąć oczu dostatecznie szybko, pigułka zaczęła działać i sprawiła, że nie mogłaś niczym ruszyć. Najmniejsze drganie palcem nie było dla ciebie możliwe. Tak samo zamknięcie powiek. Nie spałaś. Byłaś nieruchoma przez całą noc. Widziałaś wszystko co znajdowało się w pokoju. Te wszystkie godziny kiedy nie mogłaś poruszyć oczami. Rano twoje ciało może i było wypoczęte, ale twarz wyglądała na zdruzgotaną. Zmieniałaś poszewkę od poduszki, ponieważ była cała mokra od twoich łez. Oczy bolały cię niemiłosiernie. To ostre pieczenie i zaczerwienienia nie dawały ci spokoju jeszcze długo po wstaniu. Taki przypadek miałaś kilka razy. Potem już wiedziałaś co zrobić. Po jakimś czasie zauważyłaś, że tabletki przestały działać. Ich moc prysnęła jak bańka mydlana. Nie chciałaś przyznać się rodzicom. Mieli z tobą już wystarczająco dużo problemów. Okłamywałaś ich za każdym razem mówiąc, że wszystko w porządku. Pewnego dnia słuchając muzyki na cały regulator dostrzegłaś przez okno jasne światło. Prawie niewidoczne a jednak wyróżniające się na tle ciemnego nieba. Podeszłaś aby się przyjrzeć. Zdjęłaś słuchawki i oparłaś się o parapet obserwując iskrę, która nie chciała zgasnąć. Wyglądał trochę jak gwiazda, ale jej blask wydawał ci się coraz jaśniejszy i przyćmiewał inne kropeczki w tym uniwersie. Wypuściłaś powietrze z ust. Nie śpisz już tak długo, że rzeczy przybliżają się do ciebie i oddalają. Chyba dobrze nie widzisz. Przetarłaś sobie oczy. Mimo, że byłaś zmęczona wpatrywałaś się nadal. Usłyszałaś pukanie do drzwi. Odwróciłaś się. Pewnie ci się zdawało. Powróciłaś do oglądania światełka, ale zniknęło. Rozpłynęło się. Nie mogłaś go odnaleźć. Posmutniałaś. Mogło to symbolizować nadzieję, pozytywne uczucia. Jednak już tego nie było. Po domu znowu rozległ się mocny dźwięk walenia o drzwi. Przestraszyłaś się nie na żarty. Było późno a ktoś akurat w takiej chwili tu przychodzi po co? Reklamować ulotki?? Wstałaś i zeszłaś powoli na dół żeby nikogo nie obudzić. Stanęłaś przed wejściem do domu. Trzesłaś się jak galaretka. Jak coś zamierzałaś wrzeszczeć w niebogłosy. Podeszłaś i zajrzałaś przez okienko. Przed twoją posiadłością stał średniego wzrostu chłopak o lekkich rysach twarzy, dość dużych oczach i brązowych włosach. Uśmiechał się przyjaźnie i nic nie robił. Najwyraźniej czekał. Przekręciłaś kluczyk i otworzyłaś niepewnie drzwi. Nieznajomy od razu się ożywił. Podał ci szybko ręke, potrząsnął ją w geście przywitania.
- O hej miło mi. Nazywam się Park Kyung. Przepraszam za najście o takiej porze. Mogę wejść prawda? - Nie zdążyłaś odpowiedzieć na pytanie, bo brunet wyminął cię elegancko i udał się w kierunku kuchni.
- Co? Ej moment. - Zamknęłaś drzwi i pobiegłaś za nim. Zastałaś go sprawdzającego twoją lodówkę. Wytrzeszczyłaś oczy w zdziwieniu. Czy on cię okrada? Ale tak po prostu przy tobie? Musi być conajmniej dziwny. Sięgnęłaś po wałek do szuflady. Powoli podeszłaś do złodzieja. Odwrócił się do ciebie. Odskoczyłaś przestraszona. Popatrzył na ciebie niewzruszony. Nie wiedziałaś co powiedzieć.
- Ej masz coś przydatnego do jedzenia a nie to gówno? - Wskazał na kiełbasę w plasterkach. Opuściłaś broń coraz bardziej zdziwiona tym co mówi do ciebie ten Kyung. Czy jak mu tam.
- Co? - Cicho spytałaś. - Co? - Ponowiłaś pytanie.
- Jak to w ogóle się nazywa? - Cały czas machał ci przed nosem mięsem.
- Co?? - Twoje zdezorientowanie wzięło górę.
- Eh młodsza. Czy ty nie umiesz powiedzieć innego słowa? Bo ty jesteś młodsza co nie? - Cały czas trzymał w ręku rzecz z lodówki. Machał nią na wszystkie strony. Naprawdę nie wiedział do czego to służy?? Nie byłaś pewna czy odpowiedzieć na jego pytanie.
- A ile ty masz lat? - Postanowiłaś nie opowiadać mu o sobie.
- Emmm a na ile dla ciebie wyglądam? - Uśmiechnął się wyglądając z lodówki.
- Naaa.... około 20 lat. - Zastanowiłaś się.
- Więc właśnie tyle mam. - Odparł i wrócił do szukania jedzenia. On jest niedorzeczny. Czy dopiero co wrócił z psychiatryka? Skąd on się urwał?? Nawet nie jest polakiem. - Myślałaś. Usiadłaś na krześle i odłożyłaś wałek. Poczułaś, że jakoś nic ci złego nie zrobi.
- Jesteś azjatą? - Zapytałaś sądząc po jego wyglądzie.
- Eh to nie moja wina. Najwyraźniej ty takiego chciałaś. - Wytrzeszczyłaś oczy po raz kolejny w zdziwieniu.
- Że kogo takiego chciałam??
- No mnie. - Wskazał na siebie siadając na przeciwko ciebie z paluszkami rybnymi i waniliowym sosem. Spojrzałaś na to co zamierzał zjeść. Wzdrygnęłaś się.
- Fuuu. Jak ty możesz to jeść?? - Chłopak tylko wzruszył ramionami maczając paluszka w sosie.
- Ja nikogo nie chciałam. Nie wiem kim jesteś. Przyszedłeś do mnie tak po prostu i wyjadasz mi rzeczy z kuchni.
- Nic na to nie poradzę, że jestem głodny. Długo tu leciałem. - Tłumaczył ci się jednocześnie jedząc. Westchnęłaś. Nie wiedziałaś co masz robić. Jest starszy. Nie dałabyś rady go stąd wyrzucić. Dobrze, że rodzice się nie obudzili. Mimo, że go nie znasz chciałaś się trochę o nim dowiedzieć.
- Skąd przyleciałeś? - Byłaś ciekawa jego pochodzenia. Pewnie przybył z Chin lub Japonii albo Korei. Podziwiałaś te kraje od dzieciństwa. Bardzo chciałaś się tam kiedyś wybrać. Kyung odłożył wszystko, wziął cię pod rękę i zaciągnął do okna.
- Młodsza... Czy widzisz tutaj "duży wóz"? - Pytał się ciebie o konstelacje. Zastanawiałaś się do czego to miało służyć.
- Tak. - Szybko odpowiedziałaś.
- Okey. Więc trzecia gwiazda na prawo od niego...
- Nom co z nią?
- Miejsce mojego ostatniego pobytu. - Wskazał małą gwiazdkę. Odsunęłaś się od niego raptownie po usłyszeniu tego co powiedział.
- Ty oszalałeś.
- Nie nieprawda. - Oburzył się starszy.
- Nie mogłeś tam być. Jesteś szalony. Nie można podróżować tak daleko w kosmosie.
- Pff ja mogę... - Prychnął urażony. Opuściłaś ręce w geście poddania. Nie było sensu się z nim kłucić. Przypominał ci trochę dziecko.
- Wiesz co? Sądziłam, że powiesz mi, że pochodzisz z Chin lub Korei.
- Może w tej postaci tak. - Westchnął.
- Jak to w tej postaci? Przecież widzę, że jesteś azjatą. - Denerwowałaś się. Jakby nie widział oczywistości. Zaczęłaś myśleć czy nie masz jakichś zwidów od bezsenności.
- Stałem się azjatą dla ciebie.
- Że co? - Spytałaś cicho.
- Widzisz mnie takim jakim chciałabyś bym był. - Zrobiłaś minę typu: WTF? Nie rozumiałaś go.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - Byłaś grzeczna.
- Hmm... - Westchnął. - Jestem tu jako przystojny, dwudziestoletni azjata, bo najwyraźniej tak wygląda twój ideał chłopaka. Mi on osobiście nie przeszkadza. Jak jestem w jakimś miejscu zmieniam się w postać najbardziej porządaną dla osoby znajdującej się najbliżej mnie. W tym przypadku ciebie. - Przypatrzyłaś mu się. Nigdy nie zastanawiałaś się jak powinien wyglądać mężczyzna twojego życia. No brzydki nie jest. - Stwierdziłaś. Jednak ciężko ci było uwierzyć w coś tak niedorzecznego. Z jego odpowiedzi wynikało, że jest on z innej planety.
- Ej, ale mówisz do mnie po polsku. - Dopiero teraz to zauważyłaś. Niby obcokrajowiec a twój język zna perfekcyjnie.
- Prawda. Mój statek automatycznie tłumaczy moją mowę na twoją. - Wyszczerzył się do ciebie.
- Niestety jest on lekko... stuknięty.
- Stuknięty?
- Rąbnąłem nim w pobliską linię napięcia elektrycznego. - Wyznał. Nie wiedziałaś czemu, ale wydało ci się to śmieszne.
- Niby jesteś kosmitą a własnego pojazdu prowadzić nie umiesz. - Nabąknęłaś. Chłopak wygiął usta w podkówkę z niezadowolenia.
- To tłumaczy czemu tu jesteś. Rozbiłeś się i przyszedłeś do mnie, bo miałeś blisko. - Tłumaczyłaś sobie na głos.
- Wow mądra. - Pełen podziwu wrócił do jedzenia. Zmrużyłaś oczy. Popatrzył na ciebie lustrując cię.
- i ładna. - prychnął cicho, ale ty to słyszałaś. - jak na ziemiankę. - Nabąknął. Już chciałaś coś powiedzieć, ale sie powstrzymałaś. Wparowywuje ci do domu, robi z kuchni garaż i cię podrywa. Chciałaś zmienić temat.
- Czyli tamta gwiazda to twój dom? - Spytałaś po chwili. Kyung się zaśmiał. Najwyraźniej zadałaś śmieszne pytanie, albo on śmieje się bez powodu. Kto go tam wie.
- No co ty. Przecież ta planetka jest jak szpilka. Rozśmieszasz mnie młodsza.
- Przecież powiedziałeś, że stamtąd jesteś.
- Nie. Powiedziałem, że stamtąd przybyłem. Mój dom jest miliony lat świetlnych stąd.
- Okey, więc co tam robiłeś? - Musiał być tam w konkretnym celu.
- W sumie to nic. - Wzruszył ramionami.
- Poznawałem tutejszych. - Są tam ludzie? - Ożywiłaś się nieco.
- Hahahaha nie ludzie. Inne istoty, które jakbyś zobaczyła prawdopodobnie poszłabyś do psychiatryka. - Kiwnęłaś głową ze zrozumieniem.
- Spotkałem tam ciekawego tubylca. Kiedy już przybyłem do niego miałem lekkie kłopoty z pojazdem. Chciałem spytać o części do naprawy. Poszedłem do niego a raczej próbowałem, ale zdziwiłem się. Gwiazda, na której się znalazłem nie była większa niż to pomieszczenie. - Rozejrzał się po kuchni.
- Zrobiłabyś dwa kroki i byłabyś po drugiej stronie planety. - Słuchałaś zaciekawiona historii młodego przybysza z kosmosu.
- Pierwsze co zrobiłem to potknąłem się o płaszcz.... a raczej szatę. Tak długą, że przysłaniała całą ziemię. Szedłem w jej ślad i dotarłem do wielkiego tronu, na którym siedział osobnik płci męskiej. Tak mi się wydawało. Miał na głowię koronę. Gdy mnie ujrzał wrzasnął do mnie " O poddany przybył". Nie ukrywam zdziwiłem się, bo nie wiedziałem o co chodzi. Powiedziałem mu, że nie jestem jego poddanym na co on odrzekł: "Każdy w tym wszechświecie jest moim poddanym, bowiem ja jestem władcą całego nieskończonego universum". Jego logika była dziwna, ale nie można było się z nim kłucić. Spytałem o części na statek. Oburzył się, że nie oddałem mu pokłonu. Odparł, że nie ma tu czegoś takiego. Stwierdziłem, że dosyć nieciekawej rozmowy z tym królem. Już chciałem odlecieć kiedy on mnie zatrzymał. - "Gdzie idziesz? Nie wolno ci odejść. Jesteś moim pierwszym sługą. Jestem samotny. Nie ma tu nikogo." Zrobiło mi się go żal, ale to nie znaczy, że nie chciałem się stamtąd wynosić. Próbował przekupić mnie stanowiskiem jego ambasadora, jeśli się nie ruszę. Odmówiłem. Jak można być władcą niczego? Trzeba naprawdę mieć coś niepoukładane w głowie nie tak. Jeszcze gwiazda jak szpilka, taka mała. - Po dokończeniu przez niego opowieści wstałaś i raptownie walnęłaś go po głowie.
- AŁŁ! Co ty robisz? - Złapał się za zabolące miejsce.
- Jesteś okrutny a ta opowieść była dziwna i wredna. - Odpowiedziałaś.
- Co ja niby miałem zrobić?? Hmm? - Patrzył na ciebie pytająco.
- Mogłeś zabrać go ze sobą tutaj.
- Może i bym mógł, tylko wiesz młodsza... Moim celem nie było trafienie na te planetę. - Już chciałaś powtórzyć swój czyn sprzed chwili. Jednak zawachałaś się.
- Więc gdzie lecisz? - Spytałaś trochę smutna. Po raz pierwszy miałaś przy sobie kogoś z kim mogłaś pogadać w nocy. Kiedy nie śpisz jesteś samotna. Nie masz nikogo. Masz pustkę. Pół twojego życia wygląda na nudne i bezsensowne.
- W nieznane. Pewnie tego nie zauważyłaś, ale wszechświat ma wiele problemów. Głównym z nich jest znikanie niektórych, może i małych, ale ważnych elemntów.
- Elementów??
- Gwiazd. - Dokończył. To cię bardzo zdziwiło. Mimo, że co noc wpatrywałaś się w niebo nie zauważyłaś nigdy czegoś takiego. Podeszłaś do parapetu aby spojrzeć i sprawdzić. Nie widziałaś różnicy. Poczułaś dotyk jego ręki na swoim ramieniu. Wzdrygnęłaś się i gwałtownie odsunęłaś. On tylko się uśmiechnął wiedząc o co chodzi. Zastanawiałaś się czy to prawda. Czy tak wygląda ideał twojego chłopaka? Jeśli nawet to jest on kosmitą. Nie warto go nawet podrywać. Westchnęłaś smutno.
- Nie wiem o czym myślisz, ale zgaduję, że o mnie. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Śnij dalej. - Prychnęłaś.
- Ty chyba nie masz tego przywileju. Co? Sypiasz po nocach w ogóle?? - Po usłyszeniu tego pytania spuściłaś głową w dół.
- Oou. Chyba powiedziałem coś nie tak. - Poprawił się.
- Cóż nieważne, zapomnij. To ja będę spadał. - Zwinął talerze po jedzeniu i wrzucił do zlewu tak, że o mało się nie roztrzaskały. Wystraszyłaś się hałasu, który rozległ się po kuchnii. Pobiegłaś gwałtownie na górę schodami. Zajrzałaś do pokoju rodziców aby upewnić się, że śpią. Na szczęście się nie obudzili. Poczułaś dużą ulgę, ale moment. Przypomniałaś sobie, że zostawiłaś tam Kyunga. Wróciłaś na dół, ale już go nie było. Czyżby już odszedł? Tak bez pożegnania? Bez dalszych wyjaśnień? To była tylko krótka rozmowa, która nie miała sensu. Opadły ci ręce w geście poddania. Pomyślałaś, że to sen, lecz to praktycznie niemożliwe. Otworzyłaś drzwi do domu. Rozejrzałaś się po dworzu. Nigdzie po nim ani śladu. Przybysz z kosmosu zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Pozostaje mi tylko jedno... - Powiedziałaś do siebie kierując się w kierunku swojego pokoju... Zrobiło ci się smutno na duszy. On nawet nie był twoim przyjacielem. Czemu tak bardzo to przeżywasz? Wskoczyłaś do łóżka i przykryłaś się kołdrą. Ledwo to zrobiłaś usłyszałaś, że coś spadło w salonie. Wytrzeszczyłaś oczy. Pobiegłaś tam i zapaliłaś światło. Ku twojemu zdziwieniu nic nie spadło. Nie potłukło się. Było czysto. Odwróciłaś się za siebie.
- Przemyślałem pewną sytuację. - Odezwał się głos chłopaka, którego napotkałaś zaraz po zmienieniu swojego położenia.
- Aaaaa! - Wrzasnęłaś wystraszona. Zakryłaś sobie usta dłonią.
- Pomyślałem sobie, że byłoby mi smutno ratować świat samemu. Dlatego też zapraszam cię żebyś poleciała ze mną. - Uśmiechnął się słodko.
- Chcesz mnie ze sobą zabrać? - Wycedziłaś zarumieniona. Mężczyzna zauważył to i po prostu pociągnął cię za rękę do wyjścia.
- Sądząc po twojej minie wnioskuję, że zgadzasz się z zachwytem.
- Yaa!! Nie jesteś zbyt pewny siebie???
- Hmm.... Bywałem gorszy. Dowiesz się jak trochę ze mną polatasz. To znaczy najpierw znajdziesz mi części do naprawienia statku.
______________________
Mogłam zrobić błędy :(( Sorry za to
Smutno mi, bo Jessica odchodzi z GG 3; Tak wiele złych rzeczy dzieje się w k-popie w 2014 roku :c
Ogólnie nie lubię kosmitów, mam do nich uraz, że tak powiem. xD Ale taki kosmita w wersji Kyunga by mi nie przeszkadzał. Od razu bym go związała i do szafy dała, gdyby tak pojawił się w moim domu. :D Ogólnie przypominało mi to "Małego Księcia", może się wzorowałaś, a może nie. Ale dzięki temu, przekonałaś mnie, abym ponownie zajrzała do tej lektury.
OdpowiedzUsuńDziękuję za scenariusz! :)
Kiedy będzie następny scenariusz z Kaiem? ;-) Naprawdę świetnie piszesz :-D
OdpowiedzUsuńFajny nowy wygląd, tylko na wersji komórkowej nie widać tekstu :-) (bo jest bialy na bialym:-D) Ale zawsze można włączyć wersję na komputer :-D
OdpowiedzUsuń