*Perspektywa bohaterki*
Następny dzień, wczesna godzina. Wstałaś zadziwiająco wcześnie ze względu na nieznajomość planu dnia. Przestałaś wierzyć, że to co cię spotkało to tylko sen. Jednak nie chciałaś po prostu udawać, że jesteś Kaiem i nic nie robić. Postanowiłaś dowiedzieć się jaki błąd popełniłaś, że zamieniłaś się z nim ciałem. Jedno było dziwne, a mianowicie to, że szybko przyzwyczaiłaś się do nowej postaci. Chciałaś także wiedzieć więcej o sobie jako facecie, bo wiadomo, że Jongin - arogancki, zadufany w sobie królewicz był jaki był i każdy to wiedział. Może udałoby ci się ulepszyć jego charakter. Jednak narazie - już ubrana - czekałaś na Suho. W ostatniej rozmowie z właścicielem ciała kazano ci w miarę słuchać się swojego doradcy, ponieważ rodzice gdzieś tam pojechali. Miałaś o wiele więcej pytań, ale aktualnie nie mogłaś zaprosić tego wieśniaka do siebie. Jeszcze by nie wiadomo co pomyśleli. Usłyszałaś pukanie do drzwi i automatycznie się zacięłaś. Mam go wpuścić, powiedzieć żeby wszedł czy co? Zastanawiałaś się. Nie musiałaś długo myśleć, bo po prostu sam się wprosił. Gdy zobaczył cię przygotowaną do wyjścia trochę się zdziwił.
- Książę? Już jesteś gotowy? - Patrzył na ciebie podejrzliwie. Zjadło cię zakłopotanie. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Sądziłaś, że aż tak szybko nie spieprzysz sprawy.
- Nie mogłem spać w nocy. - Odpowiedziałaś szybko. Przed każdą swoją odpowiedzią musiałaś się zastanowić czy mówisz w dobrej osobie, bo często ci się myliło. Suho wzruszył ramionami.
- Dobrze. Chodź. - Wyciągnął ręke w twoją stronę i dał znak abyś ruszyła pierwsza. Zrobiłaś niepewnie kilka kroków wychodząc z pokoju, ale nie wiedziałaś gdzie dalej iść.
- Hmmm.... ale dlaczego ja mam iść pierwszy? - Próbowałaś powiedzieć to jak najbardziej wiarygodnie. Doradca stanął za tobą i rozszerzył mocniej oczy.
- Nie chcesz iść pierwszy?
- Nie. Czemu miałbym jak nawet nie znam swojego planu na dzisiaj. - W myślach przybiłaś sobie high five za tą wymówkę, bo genialna po prostu. Mężczyzna przytaknął, ale nie podał ci planu tylko prowadził cię dalej. Przechodziłaś przez jakieś zawiłe korytarze próbując chociaż zapamiętać drogę do komnaty. Najbardziej przerażały cię spojrzenia młodych służącyh, kucharek i.... no i ogólnie dziewczyn. Nie chodziło o spojrzenie typu "zabiję cię", tylko o wiele gorsze spojrzenie typu "zgwałcę cię". Omijałaś je szerokim łukiem. Kiedy zaprowadzono cię do małego pomieszczenia Suho wskazał żebyś usiadła na krzesło. Ty, jeszcze posłuszna wykonałaś rozkaz. Ledwo się rozsiadłaś, a przed twoim nosem wylądowała sterta pergaminów i jakiś kartek. Spojrzałaś na doradcę z miną "WTF?"
- To twoje zadanie na dziś. Twoich rodziców nie ma. Musisz tylko pozałatwiać te najważniejsze sprawy. Resztą już się zająłem. - Spanikowałaś widząc ten nakład pracy.
- Ej czyli co? Nie pomożesz mi? - Spytałaś szybko, bo szykował się do wyjścia.
- Nie. -Odpowiedział i zniknął za drzwiami.
- EJJ!! Wracaj tu!! No przecież!!! SUHO!!
*Perspektywa Kai'a*
Wstawanie wcześnie to nie najlepszy pomysł dla kogoś kto nigdy nie dostał kary za takie przwinienie. Cóż... Wszystkiego trzeba w życiu próbować. Dzisiaj właśnie postanowiłeś sprawdzić cierpliwość "twojej" matki. Nie wierzyłeś ______ o zażartości jej rodzicielki, toteż olałeś sprawę a kiedy rzekoma istota wróciła, pięściami poturbowała ci twarz na tyle mocno, żeby zostały siniaki. Podczas walki zapomniałeś, że masz ciało zwiędłej dziewczynki, która nie umie walczyć. Nadal nie przywykłeś. Właśnie siedziałeś na stołeczku w karczmie bawiąc się swoimi długimi włosami. Spojrzałeś na swoją nową, starszą siostrzyczkę. Ładna. - pomyślałeś. No i tyle w sumie mogłeś zrobić w tej chwili. Pomyśleć, pomarzyć o dziewczynach, bo sam się nią stałeś.
- Dzień dobry ______. - Usłyszałeś jej, czyli swoje imię. Zobaczyłeś staruszka w drzwiach od budynku. Szlag! - Pomyślałeś. To ten zboczeniec. Mężczyzna wszedł do karczmy machając ci ręką. Odmachałeś mu niepewnie. Przysiadł się do ciebie i zamówił coś do picia.
- Witaj moja droga. Jak sobie radzisz? - Zapytał po chwili.
- Yyyyyy dobrze... - Odpowiedziałeś. - Oh widzę, że twoja mama dorwała się do czegoś niebezpiecznego. - Wskazał na twoją opuchniętą twarz. Rzeczywiście. Nie wyglądało to zbyt ładnie. Pochylił się nad tobą żeby się przyjrzeć. Ty, pomyślałeś o niewiadomo czym, z resztą jak zwykle. Chciałeś się odsunąć, ale krzesło chyba cię nie lubi. W rezultacie wylądowałeś na podłodze z ostrym bólem dupy. Nie przeszkadzało ci to zbytnio, bo nie twoje ciało, a tamta świętoszka z twoim napewno nic złego nie zrobi. Starzec zaniepokoił się trochę.
-Wszystko w porządku?
- T...tak. Tylko się przestraszyłem. - Dodałeś podnosząc się. Ponownie zająłeś swoje miejsce nie wiedząc co myśleć o twoim towarzyszu.
- Pewnie znowu za późno wstałaś, co? - Dopytywał satruszek. Skąd on wie, że wstałem za późno... znowu? - Pomyślałeś, już mało rozumiejąc przed wejściem tego pana do karczmy.
- Tak. - Przytaknąłeś trochę pewniej. Oni się pewnie znają. - Rozmyślałeś.
- Chcesz o tym pogadać? Dawno się nie widzieliśmy i może...
- NIE! - Krzyknąłeś wystraszony. Wcale ci się nie uśmiechało spędzać więcej czasu z nim. Miałeś ochotę w tej chwili gdzieś wyjść i opuścić tę dziurę.
- To znaczy... jestem w tej chwili bardzo zajęty TA! - Próbowałeś sie wytłumaczyć, ale w pośpiechu zapomniałeś mówić w innej osobie. Przygryzłeś wargę w podenerwowaniu. Kai zaraz coś zjebiesz. Staruszek patrzył się na ciebie zdziwiony, ale po chwili uśmiechnął się przyjaźnie.
- Dobrze rozumiem. To do zobaczenia moja droga. - Pomachał ci na pożegnanie, a ty zdążyłeś powiedzieć jedynie krótkie "cześć". Serio muszę się ogarnąć. Karciłeś siebie w myślach.
Mężczyzna wyszedł z karczmy z zamyśloną miną. Na początku zdezorientowany, ale nagle wszystko zrozumiał. Już wiedział co było nie tak i dlaczego jego bliska przyjaciółka - prawie krewna, nie rozmawiała z nim tak jak normalnie. Był już pewny w momencie kiedy nie powiedziała do niego "panie dziadku" jak miała w zwyczaju.
- Ty nie jesteś ________.... - Szepnął cicho uśmiechając się i wszedł do swojego domu usytuowanego jedynie kilkanaście metrów od ciebie wychodzącego w tej chwili na miasto.
*Perspektywa bohaterki*
- Czemu jeszcze tego nie zrobiłeś? - Usłyszałaś głos swojego doradcy patrzącego na ciebie z wyrzutem. Ty zaś miałaś ochotę wbić mu pióro w szyję, spuścić z niego krew i zastąpić nią atrament. Suho czekał na odpowiedź. Twoje niedoczekanie, że będę się tłumaczyć. - Pomyślałaś. Siedziałaś w tym pomieszczeniu od ponad 3 godzin nie wiedząc co zrobić. Doradca przyprowdził cię tu, kazał ci się zająć papierami i wyszedł. Aha... fajnie.... tylko co właściwie znaczy zajęcie się papierami?!
- Nie będę tego robił. - Burknęłaś pod nosem. Starszy cię nie usłyszał,więc pochylił sie nad tobą.
- Że co?
- Nie będę tego robił! - Wrzasnęłaś tak, że Suho odsunął sie od ciebie łapiąc się za głowę. Trzasnęłaś piórem o podłogę i tak jak tam siedziałaś, tak po prostu wyszłaś... nie znając drogi do komnaty.
- Co się z tobą dzieje Kai? Normalnie się tak nie zachowujesz... - Mówił cicho doradca, zbierając kawałki pióra z ziemi.
- Wczoraj w stajnii też taki byłeś mimo, że nic nie słyszałem. - Chłopak przypomniał sobie sytuację z poprzedniego dnia, kiedy to dostrzegł ciebie rozmawiającą z koniem. Pomimo tego, że nic nie słyszał, twoje zachowanie było dla niego dziwne.
Szłaś jednym z korytarzy nie wiedząc gdzie jesteś. Oczy służących zwrócone były na ciebie. Biedne ofiary Kai'a. Współczułaś każdej młodej dziewczynie, która pracowała w tym zamku i spotykała codziennie nadętego księcia. Miałaś właśnie skręcić na kolejnym zakręcie ale wpadłaś na kogoś i upadłaś na podłogę.
- Kai, nic ci nie jest? - Spytała osoba, w którą walnęłaś. Kai? On mówi do mnie nieformalnie? - Zdziwiłaś się.
- Jest w porządku. - Odparłaś wstając. Otrzepałaś się i ujrzałaś młodego chłopaka o ciemnych, krótkich włosach, dużych oczach. Był dosyć niski.
- K...kim ty jesteś? - Spytałaś niemrawo. Twój towarzysz lekko się przestraszył. Chwycił cię szybko za rękę i zaprowadził do twojej komnaty. Kazał ci usiąść na łóżu. Zrobiłaś to a on zajął miejsce obok ciebie.
- Kai? Nie pamiętasz mnie? Musiałeś chyba mocno uderzyć głową o ziemię. - Chłopak panikował a ty nie wiedziałaś jak go uspokoić. Nie patrzyłaś na niego, bo nie umiałaś przybrać wyrazu twarzy jakiego on oczekiwał. Czekałaś jedynie, aż zrobi to co powienien w takiej sytuacji. Czyli się przedstawi w nadziei, że sobie przypomnisz.
- Jongin? Halo? To, ja. Kyungsoo - twój kuzyn. O matko, Suho mnie zabije. - Uśmiechnęłaś się w duchu. O to ci właśnie chodziło. Musiałaś sobie radzić a to był dobry sposób na poznanie nowego znajomego.
- Spokojnie. Wiem, że jesteś moim kuzynem. Potrzebowałem tylko trochę świeżego powietrza. - Odparłaś klepiąc go po plecach. D.O odetchnął z ulgą.
- Dzięki Bogu, nic ci nie jest. - Oddychał głęboko. Naprawdę się martwił o Kai'a. Chyba nawet twoja własna siostra nigdy nie była w takim stanie po zwykłym zderzeniu się ze sobą.
- Spokojnie... - Wyszeptałaś. - Już dobrze...
- Zastanawiałaś się czy dla niego również Kai jest taki wredny. Zrobiło ci się mu go żal. Widać, że jest opiekuńczym krewnym. Aż miałaś ochotę mu powiedzieć. Poczułaś, że jest inny. Napewno jest twoim przeciwieństwem. To widać od razu. Jeżeli byś mu wytłumaczyła, zrozumiałby cię, bo nawet jeśli cię znienawidzi i tak nadal będzie kochał swego kuzyna i jego ciało, które ty teraz posiadasz. Komuś musisz to powiedzieć, wygadać się. Może jesteś facetem, ale mózg jest kobiecy, a kobieta musi tak robić. Kiedyś miałaś swojego dziadka. Teraz to tylko jeden z twoich służących. Kai mnie za to rozdziewiczy... - Pomyślałaś.
- Kyungsoo... ja muszę ci coś powiedzieć. - Spojrzałaś na niego z powagą. Chłopak uważnie cię słuchał.
- Jesteś kuzynem Kai'a, i mimo to, że powiedziałam ci, że wszystko ze mną w porządku, nie wiadomo czy Jongin mógłby tak powiedzieć. - Powiedziałaś smutno. Twój towarzysz wydawał się nie wiedzieć o co chodzi.
- Chyba nie rozumiem. - Odpowiedział szybko. Odwróciłaś sie twarzą do niego. Chwyciłaś jego ręce i ścisnęłaś mocno. Popatrzył się na ciebie zdziwiony.
- K..Kai? napewno wszystko dobrze? - Spytał jąkając się. Westchnęłaś cicho.
- Ja nie wiem tego... Nie mogę ci na to odpowiedzieć, bo... ja nie jestem Kai'em...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powracam z kolejnym rozdziałem CHANGES po niemal 6 miesiącach... Po tak długiej przerwie muszę powiedzieć..... Nigdy więcej xd Będę je pisała trochę częściej :) Obiecuję :)
Haha, genialne:* te ich myśli i komentarze XD
OdpowiedzUsuńMasz ciekawy styl pisania :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ acemaknae.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział ?